– To jest propozycja, która zakłada zmiany systemowe, a w ramach tych zmian propozycje wzrostu wynagrodzeń dla nauczycieli. A więc nowy pakt społeczny dla oświaty – mówiła przed rozpoczęciem rozmów wicepremier Beata Szydło. Jak okazało się w czasie rozmów, rząd zaproponował zwiększenie pensum nauczycielskiego z 18 do 22 lub 24 godzin tygodniowo.
Propozycja rządu dla nauczyciela dyplomowanego w wariancie:
- pensum 22 godz.: w 2020 r. – 6128 zł, 2021 r. – 6653 zł, 2022 r. – 7179 zł; 2023 r. – 7704 zł.
- pensum 24 godz.: w 2020 r. – 6335 zł, 2021 r. – 7434 zł, 2022 r. – 7800 zł; 2023 r. – 8100 zł.
– Wynagrodzenie nauczycieli od września wzrośnie o 9,6 procenta w odniesieniu do stycznia – informowała, przedstawiając propozycję, minister pracy, rodziny i polityki społecznej Elżbieta Rafalska po kolejnej turze rozmów z nauczycielami. Rafalska podała, że łączny wzrost wynagrodzenia zasadniczego w latach 2017-2019 dla nauczyciela stażysty wyniesie 515 złotych, kontraktowego 529 złotych, nauczyciela mianowanego 601 złotych i nauczyciela dyplomowanego 706 złotych.
Odrzucona oferta
Szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz stwierdził, że rządowa propozycja tylko zaognia konflikt i nie widzi powodów, by zawiesić strajk zapowiadany na 8 kwietnia. Zarówno ZNP, FZZ i „Solidarność” odrzuciły ofertę strony rządowej. Przedstawiciele związków nauczycielskich zapowiedzieli, że najbliższy poniedziałek nadal jest obowiązującą datą rozpoczęcia protestu w szkołach. – 8 kwietnia zaczyna się bezterminowy strajk w Polskiej oświacie – oświadczył przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego „Solidarność-Oświata” FZZ Sławomir Wittkowicz.
– Nie zachodzą żadne przesłanki, które dałyby nam legitymację do wstrzymania akcji protestacyjnej w poniedziałek – powiedział prezes ZNP Sławomir Broniarz po rozmowach z przedstawicielami rządu w sprawie podwyżek dla nauczycieli. Jak zaznaczył, strona związkowa poczyniła znaczne ustępstwa i jej żądania w kwestiach finansowych są obecnie o 10 mld złotych niższe niż na początku sporu z rządem.
„Nauczyciele mają sami zapłacić za podwyżkę. Rząd zaproponował dziś zwiększenie pensum od 4 do 6 godzin i do 2023 r. wzrost średniego wynagrodzenia nauczycieli (czyli wirtualnego, bo to nie są zarobki). To nie rozwiązuje problemów, wokół których toczy się dziś protest” – pisano na Twitterze ZNP. Jak podkreślono, propozycja wiąże się ze zwiększeniem czasu pracy oraz – w opinii nauczycieli – może skutkować zwolnieniami.
Przewodnicząca Rady Dialogu Społecznego Dorota Gardias zaproponowała kontynuowanie rozmów w niedzielę po południu. – Chcieliśmy o tym rozmawiać, ale od początku ta propozycja była torpedowana – powiedziała wicepremier Beata Szydło po zakończeniu rozmów z nauczycielami. Odniosła się też do zarzutu, że propozycja „nowego kontraktu społecznego”, zakładającego podwyższenie pensum i podwyżki dla nauczycieli do roku 2023, nie została zaprezentowana związkowcom na piśmie, zgodnie ze wcześniejszymi ustaleniami.
Szydło wyraziła gotowość dalszych rozmów o podwyżkach pod warunkiem, że nauczyciele zawieszą strajk na czas egzaminów. Broniarz stwierdził, że nie widzi powodów, by tak się stało.
Czytaj też:
Agata Duda mówiła nauczycielom, że strajk nie ma sensu? Jest komentarz rzecznika prezydenta