– Sekcje grały nie fair, ostrzegaliśmy je wcześniej. Będziemy się zastanawiać co z takimi organizacjami, które weszły w strajk, zrobić – powiedział Ryszard Proksa dziennikarzowi radia RMF FM. – Nie ma zaskoczenia, są możliwości dyscyplinowania – dodał.
Proksa przypomniał także kary, które mogą grozić zbuntowanym związkowcom, zaczynając od zawieszenia władz lokalnej komórki „Solidarności”, przez ich odwołanie, po likwidację zbuntowanego oddziału związku. Jest to odpowiedź na pojawiające się w całym kraju wśród lokalnych działaczy deklaracje o przyłączaniu się struktur „Solidarności” do ogólnopolskiego protestu.
„Ten człowiek już nas nie interesuje”
– Uważam, że jest to haniebne, co pan Proksa zrobił. Nie występuje w roli obrońcy nauczycieli – powiedział RMF FM Bartosz Kucharski, nauczyciel w II LO we Wrocławiu i członek „Solidarności”. – Ten człowiek już nas nie interesuje. Solidarność wraz z innymi związkami strajkuje. Wszyscy jesteśmy razem. Nikt i nic nie jest w stanie nas złamać, ani podzielić – dodał.
Do strajku dołączają nie tylko szeregowi działacze oświatowej „Solidarności”. Strajk otwarcie popierają regionalne struktury w Wielkopolsce reprezentowane przez szefową Izabelę Lorenz-Sikorską. Głosy niezadowolenia wobec decyzji centrali płyną też z władz regionów dolnośląskiego, podlaskiego i pomorskiego. W poszczególnych regionach lokalne struktury „Solidarności” samodzielnie decydują o przystąpieniu do strajku wbrew związkowej centrali.
– To co się wydarzyło wczoraj, bez uchwały władz krajowych, że spór zbiorowy zostaje odwołany, w żaden sposób nie zmienia sytuacji obecnej, jeżeli chodzi o strajk – powiedział RMF Wojciech Książek, przewodniczący międzyregionalnej sekcji oświaty NSZZ „Solidarność” regionu Gdańskiego. – To poszczególne komisje w powiatach podejmą decyzję co dalej, najprawdopodobniej jutro – dodał.
Porozumienie „Solidarności” z rządem
Porozumienie podpisane w niedzielę 7 kwietnia pomiędzy rządem a oświatową „Solidarnością” zakłada, że po podwyżkach, od września tego roku wynagrodzenie zasadnicze nauczycieli wzrośnie o 15 proc. Wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela stażysty wyniesie wtedy 2780 zł, kontraktowego – 2860 zł, mianowanego – 3248 zł, dyplomowanego – 3815 zł.
Porozumienie odrzuciły ZNP i FZZ. Te dwa związki domagały się podwyżki pensji nauczycieli o 30 proc. (w podziale na 15 proc. od 1 stycznia i 15 proc. od 1 września), co oznacza wzrost zasadniczego wynagrodzenia o 725-995 zł w zależności od stażu pracy i statusu zawodowego.
Czytaj też:
Szydło apeluje do nauczycieli. „Nie dostaną pensji za dni, w które strajkowali”