10 kwietnia 2010 roku o godz. 8:41 czasu środkowoeuropejskiego letniego w pobliżu lotniska Smoleńsk-Siewiernyj rozbił się wojskowy samolot Tupolew Tu-154M. Na pokładzie znajdowała się polska delegacja na uroczystości związane z obchodami 70. rocznicy zbrodni katyńskiej z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele. Katastrofy nie przeżył żaden spośród 96 pasażerów.
Siergiej Andriejew, ambasador Rosji w Polsce, stwierdził, że uważa „za bezpodstawne pretensje dotyczące zachowania władz Rosji po katastrofie smoleńskiej”. Jak podaje TVP Info, dyplomata dodał, że śledztwo, które jest prowadzone w Polsce w sprawie katastrofy smoleńskiej „nie przerywa prób znalezienia dowodów na to, że Rosja ma związek z katastrofą”. Stwierdził, że „takich dowodów jak nie było, tak nie ma”.
W związku z dziewiątą rocznicą katastrofy smoleńskiej, o sprawie piszą także rosyjskie gazety. Komentator „Niezawisimej Gaziety” Walerij Mastierow stwierdził, że „polska wciąż przeżywa katastrofę pod Smoleńskiem; przez dziewięć ostatnich lat Polacy żyją z poczuciem niekończącej się żałoby”. „Do tej pory w Polsce nie zakończono śledztwa, chociaż jeszcze w 2011 roku rosyjscy i polscy eksperci przedstawili oficjalne przyczyny katastrofy, których istota sprowadzała się do decyzji załogi, w warunkach gwałtownego pogorszenia pogody, by nie odchodzić na lotnisko zapasowe” – czytamy w dalszej części artykułu. Walerij Mastierow na łamach „Niezawisimej Gaziety” dodał również, że „w Warszawie stale powraca się do wersji wybuchu na pokładzie”.
Czytaj też:
Macierewicz: Mamy materiał dowodowy bezspornie stwierdzający, że Tu-154 został wysadzony w powietrze