Pytany w kontekście obecnego kształtu Unii Europejskiej o swoją wizję Wspólnoty Witold Waszczykowski przyznał, że chciałby „powrotu do korzeni i normalności”. – Do wspólnego rynku i swobodnego przepływu towarów, ludzi, usług i kapitałów. Zerwania z protekcjonizmem, który lansuje właśnie prezydent Macron. Czyli najpierw powrót do europejskiej wspólnoty gospodarczej, a potem ewentualnie przemyślenia o wspólnocie politycznej – ocenił były szef MSZ.
Trzy płaszczyzny
W rozmowie z „Kulturą Liberalną” Waszczykowski powiedział, że „są trzy płaszczyzny, na których można rozpatrywać korzyści bycia w Unii Europejskiej”. Pierwsza z nich – polityczna, oznacza powrót „na Zachód, do cywilizacji łacińskiej”. Drugą płaszczyzną wymienioną przez polityka jest ta ekonomiczna, wynikająca z udziału we wspólnym rynku europejskim, a która zdaniem jego nie może być oceniana jednoznacznie. – Poczekam jednak na ostateczny bilans, który uwzględni unijne fundusze, naszą składkę, obsługę funduszy i naszych wkładów oraz zyski i transfery z naszego rynku dokonane przez zachodnie banki i korporacje – stwierdził były szef MSZ.
Trzecią płaszczyzną jest ta ideologiczno-społeczna, z którą według Waszczykowskiego jest „największy problem”. – My marzyliśmy o Unii zakładanej przez Schumana, Adenauera i innych. A dzisiaj mamy Verhofstadta, Junckera czy Timmermansa. Mamy jakichś lewaków, którzy opowiadają nam, jak mamy żyć w wielu aspektach życia – stwierdził polityk. – W każdym kraju członkowskim mnóstwo spraw wewnętrznych jest rozwiązywanych różnorodnie. A i mamy do czynienia z urzędnikami brukselskimi, którzy uzurpują sobie prawo do interpretacji traktatów i innych rozwiązań i „timmermanizacji” prawa europejskiego – dodał.
Czytaj też:
Morawiecki dla Politico. Premier przedstawił „piątkę” dla UE