W styczniu 2017 roku Natalia była w piątym miesiącu ciąży. Kobieta poznała już płeć dziecka – wiedziała, że na świat przyjdzie dziewczynka. Podczas badania lekarskiego okazało się, że konieczny jest przedwczesny poród, ponieważ w przeciwnym razie może dojść do poronienia. Natalia urodziła siłami natury. – Zobaczyłam nóżki, a potem poczułam ból i wtedy sala zamarła. Panowała taka straszna cisza. Wtedy lekarz powiedział, że to zrobił – relacjonowała kobieta. – zobaczyłam, że rodzi się dziecko, najpierw wychodziły nóżki. Lekarz trzymał te nóżki. Ja widząc, że zaraz urodzi się dziecko, przygotowałam narzędzia do odpępniania. Wtedy zobaczyłam, jak lekarz położył na chustę zestawu porodowego dziecko. Nie miało głowy – opowiadała położna.
Po całym wydarzeniu matka zmarłego dziecka powiadomiła policję. Oskarżyła lekarza o morderstwo. – Gdy nastąpi samoistne pęknięcie błon płodowych, należy natychmiast wykonać badanie wewnętrzne oraz ocenę czynności serca płodu. Nie należy rozpoczynać parcia przed całkowitym rozwarciem szyjki macicy i nie dopuszczać do rodzenia się płodu przed całkowitym rozwarciem, pozwalając rodzić się samoistnie główce lub z pomocą chwytu Veita-Smelliego, ale ten rękoczyn wykonujemy przy pełnym rozwarciu szyjki macicy – czytamy opinię eksperta w „Gazecie Wyborczej”.
Tymczasem z informacji portalu Wirtualna Polska wynika, że Dolnośląski Rzecznik Dyscyplinarny Izby Lekarskiej umorzył śledztwo w tej sprawie, ponieważ nie dopatrzył się błędu lekarskiego. Ginekolog nie poniesie odpowiedzialności zawodowej za to, co się stało. Śledztwo w tej sprawie prowadzi jeszcze Prokuratura Regionalna we Wrocławiu. Do tej pory jednak nikomu nie postawiono zarzutów.