O problemach jachtu „I love Poland” poinformowało RMF FM. Jednostka, która kosztowała 900 tys. euro, zaczęła mieć problemy już 22 kwietnia, kiedy to znajdowała się nieopodal półwyspu Sandy Hook. Tego dnia doszło do złamania masztu, który z kolei uszkodził burtę. Teraz jacht czeka wyciągnięcie na ląd i naprawa, której koszt może wynieść nawet kilkaset tysięcy złotych.
„To chyba dobra promocja Polski”
Według kapitana jachtu, załoga nie popełniła błędu. – Zawiódł sprzęt. Jachty to są bardzo skomplikowane przyrządy służące do pływania. Tam jest mnóstwo elementów, które mogą zawieść. Czasami coś pęknie, coś zawiedzie – powiedział Jarosław Kaczorowski w rozmowie z RMF FM. Wyjaśnił, że ciężko jest sprecyzować termin ponownego oddania jachtu do użytku. – Ten sprzęt, który musimy dokupić, te elementy takielunku to nie jest coś, co jest w sklepie na półce – wyjaśnił. Są dwie firmy na świecie, które robią takie rzeczy. Jest wiosna, więc wszyscy chcą teraz kupować. Trzeba te elementy zamówić i poczekać w kolejce – dodał.
Kaczorowski stwierdził, że po naprawie załoga znowu będzie promowała Polskę. – To chyba dobra promocja Polski, jak sobie poradziliśmy na morzu z taką awarią, nie wzywaliśmy żadnych służb ratunkowych i nikomu nic się nie stało – podsumował.
Czym jest projekt „I love Poland”?
Jak czytamy na stronie Polskiej Fundacji Narodowej, „wygrywanie na morzu doskonale wpisuje się w kreowanie pozytywnego wizerunku Polski na świecie jako kraju symbolu wolności”. Projekt „I love Poland” ma na celu rozpowszechnienie na świecie polskiego morskiego żeglarstwa regatowego. Zakładał on stworzenie polskiej szkoły, która funkcjonowałaby w oparciu o nowoczesny jacht i dobry zespół.
„Celem jest realne zaistnienie polskiej bandery w światowym żeglarstwie. Takie wyzwanie to zadanie na przynajmniej cztery lata. Tyle mniej więcej czasu potrzeba aby zdobyć zarówno umiejętności jak i doświadczenie potrzebne do wygrywania wielkich regat. Do tego wszystkiego niezbędny jest sprawdzony, jedno-kadłubowy jacht treningowy, szybki i wymagający w żegludze, ale jednocześnie pozwalający nauczyć się wygrywać. Takie wymagania spełnia zakupiona przez PFN jednostka VO 70 trzeciej generacji. Załogi przeszkolone na VO 70 powinny umieć poradzić sobie później z kolejnymi modelami regatowymi takimi jak VOR65, IMOCA i następnymi” – dodano w komunikacie.
Czytaj też:
Jak to Polska Fundacja Narodowa kolor dla jachtu Kusznierewicza wybierała