Jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna”, pomysł zmiany w systemie oświaty forsuje minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz. Proponowane rozwiązania nie podobają się wprawdzie minister edukacji Annie Zalewskiej, ale o ich przyjęciu i tak będzie decydował Mateusz Morawiecki. Jeśli PiS wygra jesienne wybory, nauczycieli mogą czekać spore zmiany.
Są korzyści ale i... zakaz strajku
Przeniesienie pedagogów do służby cywilnej oznaczałoby, że przysługiwałyby im dodatki stażowe, nagrody i trzynastki, a po zdaniu egzaminu państwowego i zostaniu urzędnikiem mianowanym mogliby uzyskać nawet 4 tys. zł dodatku. Za wypłatę pensji odpowiadałby rząd, a nie jak do tej pory, samorządy. „DGP” dotarł do informacji, że za pensum wynoszące 24 godziny nauczyciel mógłby otrzymać nawet 8,1 tys. zł wynagrodzenia.
W rządzie już pojawiają się głosy, że planowane zmiany trzeba przeprowadzić sprawnie. – To trzeba zrobić szybko i to w pierwszych trzech miesiącach po wyborach. Trzeba złapać byka za rogi i zmienić system wynagradzania i zatrudniania nauczycieli, nawet związkowcy przyznają, że przy takim niskim pensum jest to nieuniknione – powiedziała w rozmowie z „DGP” jedna z osób zajmująca kierownicze stanowisko w MEN.
O ile przeniesienie do korpusu służby cywilnej oznaczałoby wzrost prestiżu zawodu, o tyle takie rozwiązania mają również swoje negatywne strony. – Trzeba też pamiętać, że przyznanie nauczycielom statusu pracownika służby cywilnej, a docelowo urzędnika mianowanego, oznaczałoby na dzień dzisiejszy zakaz udziału w strajku. Choć w tej sprawie jest skarga w Trybunale Konstytucyjnym, to wciąż formalnie tej grupie nie wolno tego robić – powiedział „DGP” dr Jakub Szmit.
Czytaj też:
Abp Jędraszewski ma odprawić mszę na stulecie LO w Poznaniu. Absolwenci i nauczyciele protestują