Na konferencji prasowej bp Piotr Libera poinformował, że swoją decyzję uzgodnił z papieżem Franciszkiem już w styczniu. Płocki hierarcha swój pobyt w pustelni ojców kamedułów rozpocznie 1 lipca. – Ja to traktuję jako okres tzw. sabatyczny. Każdy ksiądz, każda siostra zakonna ma prawo, by po iluś latach pracy w Kościele zrobić sobie taka przerwę. Jest to nazywane rokiem sabatycznym – podkreślił duchowny. – Czynię to w pełnej wolności. Będę modlił się za Kościół w Polsce, za moją diecezję. W kontekście tego co się dzieje, siłą rzeczy, mój pobyt nabiera wymiaru pokutnego – przekonywał bp Libera. Tłumaczenia hierarchy najwyraźniej nie przekonały Szymona Hołowni.
„Owce w środku burzy"
Publicysta we wpisie na Facebooku ironicznie stwierdził, że „nie ma rzecz jasna bardziej odpowiedniego momentu na wyjazd i skoncentrowanie się na swoim dobrostanie duchowym, niż ten w którym powierzony ci Kościół – również płocki – jest w samym środku największego pożaru od x-leci”. „Owce w środku burzy, a pasterz od zawsze przecież pragnął duchowego SPA no i teraz mu się złożyły terminy” – dodał.
Hołownia stwierdził, że jeśli decyzja bp Libery jest powodowana tym, że duchowny zamierza w przyszłości zrezygnować ze stanowiska, to „Benedykt XVI swoją decyzję o abdykacji przemyśliwał i przemadlał przez rok, ani na chwilę nie uciekając od odpowiedzialności i obowiązków”. Publicysta podkreślił też, że dobrze jest, iż księża nie mogą mieć dzieci. „Bo na ojca, który jedzie medytować, gdy dzieci mu giną i dom się pali, można zareagować tylko w jeden sposób: ręce opadają” – podsumował.
Później publicysta redagował swój post nawiązując do komentarzy użytkowników, którzy wskazywali, że „modlitwą można wyprosić więcej łask, niż działaniem”. „Tyle, że czasem to działanie jest właśnie modlitwą. Kiedy się pali – lecisz z gaśnicą, a nie na rekolekcje w ciszy. Jeśli ma być inaczej – rozwiążmy kuchnie dla ubogich, szkoły, misje, Caritas” – argumentował Hołownia. Jeszcze w sobotę wieczorem wpis publicysty zniknął z Facebooka.
Czytaj też:
Abp Jędraszewski odprawiał mszę, oni protestowali. „Wstyd nam za ciebie”