Do informacji w tej sprawie dotarł „Dziennik Gazeta Prawna”. Ministerstwo Zdrowia pod koniec kwietnia zwróciło się do resortu edukacji, by ten podjął interwencję. Chodzi o powszechny proceder uwzględniania wizyty w restauracji fast food podczas wycieczek szkolnych. „Produkty typu fast food, a także wyjścia do barów szybkiej obsługi nie mogą stanowić formy nagrody dla dziecka i towarzyszyć celebracji wspólnych uroczystości” – podał resort zdrowia w uzasadnieniu.
„To sprawa ponadpartyjna”
Fundacja Instytut Ochrony Praw Konsumentów jako pierwsza zwróciła uwagę na problem ujawniając, że restauracje McDonald's w Polsce dają opiekunom przedszkolnych i szkolnych wycieczek darmowe posiłki, przez co dzieci często są zabierane do tego typu lokali. – Mamy nadzieję, że interwencja resortu zdrowia nie pozostanie bez echa w MEN. Będziemy monitorować sprawę – zwrócimy się do rzecznika praw dziecka i sejmowej komisji zdrowia z prośbą o wsparcie inicjatywy wprowadzenia zakazu szkolnych i przedszkolnych wycieczek do fast foodów. To sprawa ponadpartyjna: dzieci nie powinny być dostarczane do fast foodów przez publiczne szkoły i przedszkola – wyjaśniła w rozmowie z „DGP” prezes fundacji, Klaudia Anioł.
Działania fundacji i resortu zdrowia raczej nie spodobają się kierownictwu sieciówki. Centrala McDonald's nieoficjalnie przekazała, że działania mające na celu przyciąganie wycieczek szkolnych prowadzą w ramach indywidualnej polityki franczyzobiorcy, a zakazanie takim grupom odwiedzin w lokalach będzie dla firmy krzywdzące. – Wśród naszych gości dużą część stanowią rodziny z dziećmi. Jesteśmy w pełni świadomi odpowiedzialności wynikającej z tego faktu. Zmieniamy ofertę dla dzieci, by uwzględniała owoce, warzywa, niskotłuszczowe produkty mleczne, wodę i naturalne soki – powiedział „DGP” Dominik Szulowski, kierownik ds. relacji korporacyjnych w McDonald’s. Dodał, że to rodzice powinni decydować, gdzie na wycieczkach będą jadały ich dzieci, a decyzje powinny być podejmowane po konsultacjach z nauczycielami.
Co na to dietetycy?
„DGP” przywołał również opinie dietetyków, którzy twierdzą, że wszystkie działania ograniczające spożycie niezdrowej żywności wśród dzieci należy pochwalać. Nieletni w Polsce są w grupie najszybciej tyjących w Europie, a już 22 proc. Polaków w wieku 9-18 lat ma nadwagę lub otyłość. – Dlatego potrzebne są inicjatywy, które zahamują ten trend. A to fast foody w dużym stopniu odpowiadają za tycie. Nie można nie zauważyć starań sieci, które rozszerzają menu o zdrowe posiłki. Ale co z tego, jak dzieci zamiast po frytki z batatów i tak sięgną po te z ziemniaków, a zamiast wody wybiorą słodki napój – podkreśliła mgr Hanna Stolińska-Fiedorowicz, dietetyk kliniczny. Dodała, że również rodzice powinni być edukowani w kwestii zdrowego żywienia tak, by wiedzieli, jakie produkty lepiej wyłączać z diety dziecka.
Czytaj też:
Ukłon McDonalds'a w stronę wegetarian. W ofercie pojawiły się nuggetsy i burgery bez mięsa