Wyrok skazujący Artura Ligęskę na dożywocie zapadł na początku lutego. Chociaż Polak został osądzony za rzekome posiadanie narkotyków, to podczas przeszukania nie wykryto żadnych używek. Sąd nie powołał świadków i nie przedstawił dowodów, a badanie krwi wykazało, że mężczyzna był „czysty”. W sprawę zaangażowało się polskie MSZ, a o interwencję prosił także Rzecznik Praw Obywatelskich, Adam Bodnar. Wsparcie polskiej ambasady okazało się kluczowe, co podkreśliła Radha Stirling z organizacji Detained in Dubai. – Decydujące było poparcie polskiego rządu. Urzędnicy konsularni spotykali się z Arturem co tydzień i podejmowali działania dyplomatyczne, by władca w końcu zainterweniował – przyznała w rozmowie z serwisem mynewsdesk.com.
Nie był torturowany
Ligęska podkreślił, że podczas pobytu w izolatce nie był torturowany, ale stracił dużo na wadze. Na początku maja jego uwolnienie zlecił książę Abu Zabi szejk Mohammed bin Zayed Al Nahyan. Polak wrócił już do kraju i chce, by jego historia przysłużyła się innym. Zwraca uwagę na to, że w Zjednoczonych Emiratach Arabskich wciąż są więzieni cudzoziemcy, których skazano bez żadnych dowodów. Ligęska przywołał przy tym przykład brytyjskiego żołnierza Andy'ego Neala, który wciąż pozostaje w areszcie. Nie może liczyć przy tym na wsparcie swojego rządu, chociaż o jego uwolnienie zabiegają międzynarodowe organizacje. – Służył w wojsku ponad 20 lat. Jest w takiej samej sytuacji jak ja, zatrzymany bez choćby znikomych dowodów i przetrzymywany w skandalicznych warunkach – podkreślił Polak. – Wielka Brytania musi okazać takie samo wsparcie, jakie mi pokazała Polska, jeśli Andy ma zostać uwolniony – dodał.
Zatrzymany w Dubaju
W 2017 roku Artur Ligęska poleciał do Dubaju. Mężczyzna chciał w ten sposób odreagować problemy prywatne i zawodowe. Wcześniej był znanym w branży twórcą klubów fitness w całej Polsce, założycielem własnej sieci klubów i trenerem personalnym. Kiedy kilka miesięcy później planował powrót do kraju, miał usłyszeć, aby się nad tym zastanowił. Z przedstawionej przez niego wersji wydarzeń wynika, że tego samego dnia został zatrzymany. Służby twierdziły, że mężczyzna posiada narkotyki. Późniejsze przeszukania oraz testy medyczne miały nie wykazać jakiejkolwiek obecności nielegalnych substancji. Ligęska twierdził, że pod groźbą 2 lat pobawienia wolności podpisywał trzykrotnie dokumenty w języku arabskim, którego nie zna.
„Schudł ponad 20 kg”
W sieci uruchomiono zbiórkę na prawnika dla mężczyzny. Bliscy Artura Ligęski poinformowali w jej opisie, że ten był przetrzymywany w nieludzkich warunkach. „Ostatnich kilka miesięcy jest przetrzymywany w izolatce o wielkości 4 m2. Schudł ponad 20 kg, jest ciężko chory. Dopiero od niedawna ma »luksus« spania na karimacie i możliwość kupienia sobie czegoś do jedzenia, dzięki pieniądzom przesłanym przez rodzinę. Jego stan zdrowia bardzo się pogorszył. Dopiero od grudnia ma dostęp do lekarza i farmakologii” – czytaliśmy w opisie.
Czytaj też:
Matka Tomasza Komendy chciała popełnić samobójstwo. „Nasz koszmar dopiero się zaczął”