Jak donosi RMF FM, podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Marcin Przydacz przekazał rosyjskiemu ambasadorowi Siergiejowi Andriejewowi, że ministerstwo domaga się natychmiastowych wyjaśnień ze strony Rosji i usunięcia tablic. Warszawa uzasadnia swoje żądania tym, że zarówno treść, jak i samo postawienie tablic nie zostało uzgodnione ze stroną polską.
MSZ nalega także na niezwłoczne wprowadzenie w życie polsko-rosyjskich ustaleń dotyczących budowy pomnika ofiar na miejscu katastrofy.
Sporne tablice
Tekst na tablicach napisano wyłącznie w języku rosyjskim. Przedstawiają one przyczyny katastrofy prezydenckiego Tupolewa bazując na fragmentach z raportu polskiej komisji badającej katastrofę, ale przede wszystkim na raporcie rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK). Sporne tablice ustawiła na prywatnym terenie Fundacja Pomocy w Pojednaniu Narodów Uczestniczących w Konfliktach Wojskowych. Fundacja powstała w 2003 roku i dotąd zajmowała się głównie okresem wojen napoleońskich i radziecką interwencją w Afganistanie.
Jak podaje TVN24, jeden z założycieli fundacji przyznał wprost, że tablice zostały postawione po to, żeby nie było niejasności, że Rosja nie ma z tą katastrofa nic wspólnego i jakiekolwiek działania kontrolerów lotu nie miały wpływu na to, ze samolot się rozbił. Jego zdaniem cała wina za spowodowanie katastrofy leży po stronie polskiej załogi i nacisków na nią. To stanowisko, podzielane przez większość Rosjan, wywodzi się bezpośrednio z raportu MAK.
Jak podaje RMF FM na tablicach można też znaleźć fragment mówiący o tym, że Dowódca Sił Powietrznych generał Andrzej Błasik był w kabinie pilotów do samego końca, a jego obecność stanowiła psychologiczny nacisk na pilotów, którzy mieli chcieć wylądować za wszelką cenę. Na tablicach można znaleźć również opis samolotu Tu-154M i lotniska Smoleńsk Siewiernyj.
Polscy prokuratorzy rozpoczęli badanie wraku tupolewa
W poniedziałek 27 maja o godzinie 8 czasu polskiego polscy prokuratorzy pojawili się na terenie wojskowego lotniska Smoleńsk Północny. Śledczy będą mogli dokonać m.in. ponownych oględzin podzespołów, agregatów oraz elementów konstrukcyjnych. Poprzednie tego typu oględziny miały miejsce we wrześniu ubiegłego roku. W sumie polscy eksperci badali dowody w Rosji już 12 razy. Rosyjski komitet podkreślił w oświadczeniu, że śledztwo w sprawie katastrofy nie zostało jeszcze zakończone a do tej pory rozpatrzono 32 wnioski Polaków dotyczące pomocy prawnej.
Czytaj też:
Mateusz Morawiecki: Wrak Tu-154M powinien już dawno być w Polsce. My się tego domagamy