Ks. Zaleski napisał w swojej książce, że TW Henryk jest "jednym z duchownych pełniących dziś odpowiedzialną funkcję w Kościele powszechnym". Nie podał informacji, które ułatwiłyby jego identyfikację.
W środę na konferencji prasowej w Krakowie mówił, że jest "zszokowany komunikatem KAI", który ujawnia, że osoba figurująca w aktach SB jako TW Henryk jest obecnie urzędującym dyplomatą Watykanu. Ks. Zaleski potwierdził to, ale nadal nie chce ujawnić nazwiska tej osoby. Jak wyjaśnił w czwartek dziennikarzom, napisał do tego duchownego i wciąż czeka na jego odpowiedź.
"Do Watykanu wyślę pełne kserokopie dokumentów, które posiadam. Niech strona watykańska sama je ocenia" - zapowiedział w czwartek autor książki.
Ks. Isakowicz-Zaleski nie zgadza się z zarzutem prezesa KAI, że przekroczył ramy swojego projektu badawczego. "Akta TW Henryka miałem pełne prawo zobaczyć, bo duchowny ten mieszkał w latach 70. na terenie woj. krakowskiego i jego akta znajdują się w krakowskim IPN-ie. Nie jeździłem za tymi aktami do Białegostoku czy Gdańska" - mówił.
Prezes KAI Marcin Przeciszewski uważa, że ks. Isakowicz-Zaleski przekroczył ramy swojego projektu badawczego, który miał dotyczyć tylko duchowieństwa archidiecezji krakowskiej, a zamieszczone przez niego informacje o TW Henryku są "jakąś jednostkową notatką oficera SB, w oparciu o które absolutnie nie można rokować, że ten kapłan był w jakikolwiek sposób współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa czy polskiego wywiadu".
KAI przytoczył też wypowiedź metropolity lubelskiego abp Józefa Życińskiego, który powiedział, że "książka jest bardzo nierówna", a "przykładem tego jest atak na znanego i wysoko cenionego nie tylko w Polsce przedstawiciela Stolicy Apostolskiej", a autor w tym wypadku "nie przytacza żadnych innych źródeł, poza esbeckimi".
Ks. Zaleski mówił w czwartek, że nie zgadza się z zarzutem abp Życińskiego, bo jak dodał, znalazł odręcznie napisane przez tego duchownego zobowiązanie do współpracy. "Oczekuję, że ten duchowny sam się do tego ustosunkuje" - mówił.
Metropolita katowicki abp Damian Zimoń, odnosząc się do książki ks. Zaleskiego, w której jako TW Dąbrowski opisany jest ordynariusz tarnowski bp Wiktor Skworc, oświadczył w czwartek, że ks. Skworc - w latach 80. kanclerz katowickiej kurii - rozmawiał z władzami i Służbą Bezpieczeństwa PRL na jego polecenie. Zarzucanie biskupowi agenturalnej przeszłości abp Zimoń uznał za zniesławienie.
Ks. Isakowicz-Zaleski powiedział dziennikarzom, że nie zna oświadczenia bpa Zimonia. Dodał, że napisał we wrześniu list do bpa Skworca prosząc o wyjaśnienia, ale nie dostał odpowiedzi. "Nie chce mi się wierzyć, żeby arcybiskup udzielał pozwolenia kanclerzowi kurii na mówienie do SB-eków, wrogów Kościoła na temat działacza +Solidarności+" - powiedział w czwartek dziennikarzom. Według ks. Zaleskiego, ks Skworc miał informować m.in. o relacjach bp Zimonia z Kazimierzem Świtoniem.
ab, pap