Początek czerwca, Paweł Kukiz chce się umówić na spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim. Chodzi o wspólny start w wyborach parlamentarnych. Ważny członek rządu przekazuje muzykowi informację, że Jarosław Kaczyński jest wstępnie na tak. Dla Kukiza to dobra wiadomość – klub mu się rozwala, a sondaże pokazują, że jego ugrupowanie nie przekracza wyborczego progu. Wspólny start z list Zjednoczonej Prawicy może więc ocalić jego polityczne środowisko.
Jednak zaproszenie z Nowogrodzkiej nie nadchodzi. Kukiz dzwoni, ale nie może się przebić przez sekretariat prezesa PiS. Interweniuje nawet jeden z ministrów, w końcu się udaje. Kaczyński zgadza się na spotkanie, ale zastrzega, że ma bardzo napięty grafik i – w związku z tym – niewiele czasu. Do rozmowy dochodzi w ciągu kilku dni. Kukiz podnosi swoje postulaty – m.in. rozszerzenie instytucji referendum i zmiana ordynacji wyborczej. Kaczyński nawet nie podejmuje tematu. – Pana argumenty rozumiem, ale kalkulacja się nie zgadza – ucina, bo czym zaczyna mówić o czymś innym.
Kukiz wychodzi ze spotkania niezadowolony. Przekaz prezesa jest jasny: muzyk i jego ludzie mogą wystartować z list PiS-u, ale o spełnianiu żadnych postulatów programowych nie ma mowy.
Kilka dni później marszałek Sejmu Ryszard Terlecki składa zaskakującą deklarację. – Zastanawiamy się, czy podtrzymywać istnienie Kukiz'15, czy zgodzić się na to, że jego posłowie przejdą do nas – oświadcza na antenie Radia Kraków. Dla Kukiza to jasny sygnał: PiS próbuje zdemontować jego klub. Rozmawiając z nim o wspólnej koalicji, równolegle próbuje podebrać mu posłów.
Rzeczywiście: według naszych informacji, siedmiu posłów Kukiz'15 chce przejść do Prawa i Sprawiedliwości. W zamian mają otrzymać gwarancję dobrych miejsc na listach Zjednoczonej Prawicy. Wśród chętnych do takiego transferu są m.in. Tomasz Rzymkowski, Bartosz Józwiak, Tomasz Jaskóła oraz Barbara Chrobak. Ten pierwszy w Kukiz'15 postrzegany jest jako gorący zwolennik koalicji z PiS-em. Nawet zresztą temu specjalnie nie przeczy, na Twitterze ogłosił jedynie, że gdyby podjął taka decyzję, pierwszym, który by się o niej dowiedział, byłby Paweł Kukiz.
Demontaż Kukiza
Po co Jarosławowi Kaczyńskiemu rozmontowanie klubu Kukiz’15? Bo potencjalny elektorat obu partii częściowo się pokrywa. Dla PiS-u te kilka procent, które odbiera mu Paweł Kukiz, może oznaczać utratę samodzielnej większości.
Tyle że po eurowyborach nastroje na Nowogrodzkiej się poprawiły. Po świetnym wyniku PiS-u, Kaczyński doszedł do wniosku, że nie opłaca się mu już zawieranie z Kukizem koalicji. Z wewnętrznych badań zleconych przez partię wynika, że obecnie wspólny start z kukizowcami da Zjednoczonej Prawicy góra dodatkowe 2 proc.
Z tych samych analiz wynika, że w takiej sytuacji pozostała część wyborców Kukiza nie tylko nie wzmacnia PiS-u, ale ciąży w stronę Konfederacji, w której jest m.in. Janusz Korwin-Mike i Kaja Godek. Ta nieco egzotyczna formacja balansuje na granicy wyborczego progu. – Wejścia do Sejmu Konfederacji Kaczyński obawia się najbardziej – tłumaczy członek rządu, który zna kulisy rozmów między prezesem PiS i Pawłem Kukizem.
Czytaj też:
Kukiz ujawnia kulisy spotkania z Kaczyńskim. „Dla mnie było po rozmowie”
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.