Ukrainiec zasłabł w pracy, szefowa nie wezwała pogotowia. Jego ciało znaleziono w lesie pod Skokami

Ukrainiec zasłabł w pracy, szefowa nie wezwała pogotowia. Jego ciało znaleziono w lesie pod Skokami

Zatrzymana Grażyna F.
Zatrzymana Grażyna F. Źródło: Policja
Policja zatrzymała Grażynę F., która zatrudniała pracownika z Ukrainy. Ciało mężczyzny znaleziono kilkanaście dni temu w lesie pod Skokami. Wcześniej 36-latek zasłabł w pracy, a jego szefowa nie chciała wzywać służb ratunkowych.

Jak podaje poznańska „Wyborcza”, Wasyl Czornej pochodził z okolic Śniatynia na zachodzie Ukrainy. Do Polski przyjechał kilka miesięcy temu, podejmując pracę na budowie oraz dorabiając sobie w zakładzie stolarskim we wsi pod Nowym Tomyślem w Wielkopolsce, gdzie wyrabiano trumny. Z relacji współpracowników 36-latka wynika, że 12 czerwca dostał drgawek i zasłabł. Tego dnia w zakładzie było bardzo gorąco, a w powietrzu unosiły się opary olejów i farb. Pracownicy widząc, co dzieje się z Czornejem, zawiadomili szefową. Grażyna F. zabroniła jednak wzywać pogotowie i kazała wszystkim rozejść się do domów. 53-latka zatrudniała obywateli Ukrainy na czarno, przez co prawdopodobnie bała się konsekwencji prawnych.

Wywiozła go 125 km dalej

Następnego dnia w lesie pod Skokami znaleziono ciało mężczyzny. Denat nie miał przy sobie dokumentów i telefonu, ubrany był w strój roboczy. od początku podejrzewali, że jest cudzoziemcem. Chociaż porzucono go 125 kilometrów od miejsca pracy, to udało się ostatecznie ustalić, gdzie był zatrudniony. Funkcjonariusze rozpoczęli również poszukiwania innego pracownika, który zniknął tuż po tym, jak zasłabł Czornej. Okazało się, że mężczyzna wiedział o tym, że szefowa wywiozła Ukraińca do lasu i ukrył się w jednym z hosteli w Łomży.

Mundurowi zatrzymali Grażynę F., a 53-latka usłyszała już zarzuty nieudzielenia pomocy nieprzytomnemu mężczyźnie oraz nieumyślnego spowodowania śmierci. Grozi jej za to do pięciu lat pozbawienia wolności. Z podobnymi konsekwencjami musi liczyć się obywatel Ukrainy, który ukrywał się i zatajał informacje na temat tego, co stało się z 36-latkiem.

Czytaj też:
Tragiczny wypadek na A6. Podziękowania dla ukraińskiego kierowcy

Źródło: Gazeta Wyborcza / Policja