„Dwa lata temu mój mąż, wracając z pracy zginął w wypadku samochodowym. Zostałam sama z naszą maleńką wtedy córką. Zabrakło mi chęci do życia, odizolowałam się od ludzi, odsunęłam od świata. W końcu udało mi się nieco podnieść i stanąć na nogi, żeby jakoś posklejać nasz porozbijany kawałek świata” – napisała 25-letnia Weronika. Niestety, po pewnym czasie okazało się, że kobieta jest ciężko chora.
„Najgorszy z możliwych”
„Zaczęło się niewinnie, od bólów głowy, których przyczyn dopatrywałam się raczej w stresie albo zwykłym zmęczeniu po pracy. Nie sądziłam, że to coś poważnego dopóki bóle nie zaczęły się nasilać. Dołączył też szereg innych dolegliwości i tak zaczęły się wyprawy od lekarza, do lekarza” – napisała Weronika. Gdy podczas jednego ze spacerów kobieta straciła przytomność, okazało się, że sytuacja jest bardzo poważna. „Operacja, strach, oczekiwanie na wyniki i w końcu diagnoza – glejak, najgorszy z możliwych” – podsumowała kobieta.
W dalszej części opisu zbiórki, która ruszyła na stronie zrzutka.pl, 25-latka zaapelowała o pomoc finansową na leczenie. „Udało nam się znaleźć światełko w tunelu, ale zgasło jeszcze szybciej nim się pojawiło. Dokładnie z chwilą kiedy otrzymałam plan leczenia wraz z kosztorysem. Dlatego jestem tu i błagam każdego z Was o najmniejszą wpłatę, udostępnienie, jakikolwiek najmniejszy gest. Wierzę, że się uda, nie poddam się, ale potrzebuję Waszej pomocy. Będę ogromnie wdzięczna za każdą pomoc” – zakończyła Weronika. Do godziny 14.00 zebrano ponad 26 tysięcy. Cel zbiórki jest wyznaczony na 160 tysięcy zł.
Czytaj też:
Angela Merkel komentuje swoje problemy ze zdrowiem. „Tak jak samo się to pojawiło, tak samo zniknie”