Beata Pawlikowska opublikowała 5 lipca na Facebooku wpis z „Wakacyjnego dziennika szczęścia”. „Oleg pochodzi z Ukrainy i przyjechał dzisiaj z własnym odkurzaczem, który wyglądał jak żółta łódź podwodna” – czytamy we wpisie podróżniczki. „Kiedy wyszedł, znów pomyślałam, że jestem szczęśliwa. Szczęśliwa, bo mam to ogromne szczęście, ze Oleg sprząta u mnie, a nie ja u niego” – dodała. Post doczekał się tysiąca reakcji i ponad 500 komentarzy. Wiele z nich było krytycznych wobec Pawlikowskiej.
Co piszą internauci?
„Dla pani miarą szczęścia jest to, że jest Pani w lepszej sytuacji finansowej od drugiej osoby? I że wykorzystuje Pani obcokrajowca? Mi byłoby wstyd chwalić się brakiem szacunku do innych ludzi i ich pracy”– napisała jedna z internautek. W innym z komentarzy czytamy, że Pawlikowska „wdzięczność pomyliła z wyższością", chociaż nie zabrakło także fanów broniących byłej żony Wojciecha Cejrowskiego. „Oleg opuścił swój kraj za chlebem, Beata nie musi. Czy to nie wystarczający powód, żeby uznać, że ma się szczęście” – napisała jedna z komentujących.
Na krytyczne opinie postanowiła odpowiedzieć sama zainteresowana. Pawlikowska w komentarzu pod własnym postem stwierdziła, że spojrzała na sprawę z innej perspektywy. „Chodzi o to, że w życiu wszystko jest nieprzewidywalne. Równie dobrze to ja mogłabym być osobą, która sprząta u Olega” – stwierdziła. „Kiedyś pracowałam jako sprzątaczka w hotelu i wiem jak to jest. Teraz pracuję jako ktoś inny i doceniam fakt, że dzisiaj ja nie sprzątam u kogoś, lecz ktoś u mnie. Nie wiem jak będzie jutro” – podsumowała.
facebookCzytaj też:
Cejrowski zeznawał przed sądem. „Było wiele takich przypadków, ale głównie pijacy”