Dziennik „Fakt” podał, że Krystyna Pawłowicz należała w młodości do Socjalistycznego Związku Studentów Polskich. Organizacja, przez wielu była uważana za przybudówkę partii komunistycznej. W przypadku wielu studentów uczestnictwo w SZSP było fikcyjne. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że Krystyna Pawłowicz pełniła funkcję sekretarza Uczelnianego Sądu Koleżeńskiego Uniwersytetu Warszawskiego, co ma świadczyć o tym, że jej członkostwo w organizacji fikcyjne nie było. Z kolei były poseł Zbigniew Nowak stwierdził, że ojciec posłanki PiS był „konfidentem UB oraz jak wynika z akt, także NKWD”.
Pawłowicz komentuje medialne doniesienia
Krystyna Pawłowicz przyznała, że pierwsza sprawa, w której brała udział, dotyczyła fałszowania wpisów w indeksie. „To nie była sprawa polityczna. Członkostwo w ZSP/SZSP ustało z końcem studiów. Pracownicy naukowi nie byli już członkami organizacji studenckiej. Większość studentów należała wówczas do ZSP/SZSP i nie kojarzyła członkostwa z działalnością polityczną” - wyjaśniła. „A czy macie mi osobiście coś poważnego, politycznego do zarzucenia? Poza członkostwem w Zrzeszeniu Studentów Polskich/SZSP 43 lata temu, bez jakiejkolwiek aktywności politycznej dla PRL?” - pytała posłanka PiS.
„O moim ojcu pierwsze słyszę. Ojciec nigdy mi nie mówił o tej sprawie, nie znam jej. Niemniej, niezależnie od tego, co się okaże, kocham mojego ojca i zawsze będę go kochała. Wychował mnie po polsku i dla Polski i za to jestem mu dozgonnie wdzięczna. Nie jestem Millerem, Rosatim, Kwaśniewskim, Tuskiem” - napisała parlamentarzystka PiS na swoim profilu na Twitterze. W kolejnym wpisie Krystyna Pawłowicz stwierdziła, że „jej ojciec nie pracował nigdy w żadnym resorcie, a ona nie jet resortowym dzieckiem i nigdy nie korzystała z resortowych przywilejów i możliwości, również w czasie, gdy była pracownikiem naukowym na Uniwersytecie Warszawskim”.
Czytaj też:
Polityk PiS poprowadził audycję w Polskim Radio. Gościem była Beata Szydło