Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie powiedział w rozmowie z TVN24, że śledczy zabezpieczyli już szereg dowodów, w tym komputery i telefony, z których korzystał ojciec Dawida Żukowskiego. – Biegli je sprawdzają. To może ujawnić jego zachowanie, czy to planował czy kontaktował się z innymi osobami – dodał Łukasz Łapczyński. Zaznaczył, że działanie Pawła Ż. mogło być planowane, na co wskazuje fakt, że pomimo trwających tydzień poszukiwań, nie udało się ustalić, co stało się z Dawidem. – Osoba, która działa chaotycznie, z reguły zostawia jakieś ślady – stwierdził rzecznik.
Opinia kryminalistyka
Głos w sprawie zabrał także kryminalistyk z Uniwersytetu Warszawskiego, Piotr Girdwoyń. Zwrócił on uwagę na fakt, że poszukiwania są prowadzone głównie w okolicach węzła Konotopa. – Poszukiwania skupiły się wokół jednego miejsca, ale one nie przynoszą rezultatu. Niejako naturalnym jest pytanie, czy dobrze wytypowano to miejsce, ale chcę też powiedzieć, że to się bardzo łatwo ocenia z perspektywy studia telewizyjnego i bez dostępu do akt – powiedział ekspert na antenie TVN24.
Girdwoyń powiedział, że logowania telefonu ojca Dawida mogły być celową zmyłką dla prowadzących dochodzenie. – Teoretycznie telefon mógł jechać w innym samochodzie. Możemy sobie wyobrazić taką sytuację, że ktoś planując taki czyn, umawia się ze znajomym, który weźmie telefon i pojedzie konkretną trasą, gdzie ten telefon będzie się logował. Jeśli tam nie będzie monitoringu, jeśli te informacje z logowania się nie potwierdzają, to trzeba szukać innego potwierdzenia – powiedział ekspert.
Planowane działania?
Przypomnijmy, 16 lipca serwis tvp.info przekazał, że obecnie śledczy opracowują profil psychologiczny Pawła Ż., który ma pomóc zrozumieć jego działania. Ostatnie doniesienia wskazują na to, że mężczyzna mógł dokładnie zaplanować porwanie syna oraz swoją samobójczą śmierć. Już dwa tygodnie przed tymi zdarzeniami przestał chodzić do pracy. Najpierw zgłosił urlop na żądanie, później nie przekazywał już żadnych tłumaczeń, chociaż uznawano go za dobrego i sumiennego pracownika.
Zdaniem śledczych jest to niepokojąca informacja. – Może wskazywać, że Paweł Ż. nie działał pod wpływem jakiegoś impulsu, ale zawczasu wszystko przygotował. Mógł wtedy znaleźć miejsca, w którym np. porzuci Dawida. Takie miejsca, w których zrobi też niezauważenie. Sprawdzamy bardzo dokładnie te informacje – przekazał informator portalu. Te podejrzenia potwierdził w „Faktach” TVN Łukasz Łapczyński z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. – Okoliczności wskazują, że mężczyzna, ojciec dziecka, działał w sposób przez siebie zaplanowany – przekazał Łapczyński.
Czytaj też:
Poszukiwania 5-letniego Dawida. Ojciec chciał wprowadzić w błąd organy ścigania?