Choć do zdarzenia doszło 10 lipca, policja dopiero teraz publikuje informacje na ten temat. Tego dnia 33-latek i jego 19-letni kolega przebywali w jednym z lokali na terenie Krowodrzy. Między mężczyznami a obsługą lokalu doszło do kłótni, która dotyczyła złożonego przez klientów zamówienia, zapłaty za nie oraz czasu oczekiwania na zamówione produkty.
Panowie nie byli zadowoleni z lokalu, więc przenieśli się w inne miejsce. Jednak po około dwóch godzinach wrócili do pierwszej lokalizacji. Przyszli tam wrogo nastawieni zaopatrzeni w butelki z substancją łatwopalną. Około godziny 2.30 mężczyźni rzucili butelkami w jedną ze ścian lokalu gastronomicznego, w wyniku czego częściowo zapaliła się elewacja budynku. W tym czasie wewnątrz lokalu znajdowali się ludzie. 33-latek i jego młodszy kompan uciekli z miejsca zdarzenia po tym, jak wybuchł pożar.
O sprawie natychmiast została zawiadomiona policja. Funkcjonariusze szybko namierzyli krewkich klientów. Policjanci już w trakcie rozmowy z nimi upewnili się, że mają do czynienia z potencjalnymi podpalaczami, bowiem czuć było od nich silną woń nafty, a w ich kieszeniach funkcjonariusze znaleźli zapalniczki.
Teraz obaj odpowiedzą za zniszczenie mienia, za co grozi im do 5 lat więzienia oraz za narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, przestępstwo to zagrożone jest karą pozbawienia wolności do 3 lat.
Czytaj też:
4-latka zgwałcona w McDonald's? Jej dramat miał rozegrać się w toalecie