W 2018 roku prezes PiS Jarosław Kaczyński podjął decyzję o obniżeniu uposażeń posłów i senatorów o 20 procent. Była to reakcja na przyznanie sobie przez rząd Beaty Szydło wysokich nagród. Od momentu podpisania ustawy przez prezydenta Andrzeja Dudę uposażenie wynosi 8 tys. zł brutto, a do tego dochodzi dieta: 2,5 tys. zł. na rękę.
Jan Rulewski, dziś senator niezależny, wcześniej członek klubu Platformy Obywatelskiej nie kryje rozżalenia z powodu tej decyzji. – Za komuny, kiedy byłem prześladowany, więcej się na polityce dorobiłem niż teraz. Miałem wtedy w wieku trzydziestu paru lat już dom. Od kiedy działam w Senacie nie odczuwałem, ile zarabiam. Dopiero po tej obniżce po raz pierwszy poczułem, że na koniec kariery zabrano mi kasę – stwierdził.
Polityk przyznał w rozmowie z „Super Expressem”, że z powodu obniżenia pensji nie stać go było na wakacje w Chinach z żoną. – Zabrano mi dobre wczasy, na których nigdy nie byłem, a chciałem polecieć z żoną do Chin. Zabrano mi około 42 tys. zł za ten cały okres, czyli 1,5 roku – dodał.
Janusz Śniadek, poseł PiS przyznał, że mniej pieniędzy w kieszeni zawsze się odczuwa. – Mam zaciągnięty kredyt w złotówkach i po zmniejszeniu wynagrodzenia spłacić jest go nieco trudniej. Może trochę skromniej z żoną żyjemy, ale obniżkę przyjąłem jako jeden z kosztów bycia w polityce. Przyjąłem to z pokorą, pogodziłem się – zapewnił Śniadek.
Czytaj też:
Radna PiS oburzona naklejką „Polska Walcząca przeciw faszyzmowi”. „Narzędzie ataku na PiS”