W Parlamencie Europejskim odbyła się debata dotycząca kwestii praworządności. Jeszcze przed rozpoczęciem dyskusji wiceszef Komisji Europejskiej zapewniał, że nie będzie ona dotyczyć konkretnych krajów, a ogólnych zasad panujących w Unii Europejskiej. Odpowiadając na pytania przewodniczących poszczególnych frakcji przedstawił możliwe rozwiązania, które skutkowałyby zwiększeniem przestrzegania bez wymieniania poszczególnych państw członkowskich.
W trakcie debaty eurodeputowane Wiosny Sylwia Spurek oraz PO Małgorzata Adamczyk wspomniały o aferze hejterskiej z udziałem wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka. – Gdy kłamstwa, oszczerstwa i hejt stanowią narzędzie wykorzystania urzędników państwowych i publiczne media, to wkraczamy do najczarniejszych kart historii. Nie jest tajemnicą, że mój mąż został zamordowany z powodu takich działań i mowy nienawiści – stwierdziła Adamczyk.
W odpowiedzi europosłowie PiS zaczęli krytykować Fransa Timmermansa. – Przeżyliśmy komisarzy sowieckich, przeżyjemy i pana – stwierdziła Beata Kempa. – Sądownictwo w Polsce jest mniej upolitycznione niż w innych krajach. Stosuje pan podwójne standardy – dodał Patryk Jaki.
Po tych krytycznych komentarzach wiceszef KE użył ostrych słów i nawiązał do historii oraz działań nazistów. – Nie można wykorzystywać argumentu demokracji ze względu na posiadaną większość i nie zważać przy tym na zasady rządów prawa. Ten argument jest nie do przyjęcia, bo to jest argument, który był wykorzystywany przez dyktatorów w latach 30. w Europie. Pozwólcie, że przypomnę, że każde podłe orzeczenie nazistowskich sądów było oparte na prawie. Były one w fundamentalnej sprzeczności z praworządnością, prawami podstawowymi, ale były oparte na prawie – stwierdził.
Czytaj też:
Jak aferę z Piebiakiem pokazały „Wiadomości” TVP? To trzeba zobaczyć