Ksiądz Jerzy Kozłowski powiedział, że nie najlepiej wspomina ten dzień, bo „było to okropne wydarzenie”. – Mogę powiedzieć, że mam drugie życie. To, co się tam wydarzyło, te przeżycia są nie do opisania. Myślałem, że tam zginę, że mnie martwego zniosą z tej góry – zwłaszcza po trzecim piorunie, który mnie mentalnie dobił – powiedział. Kapłan opisał, co czuł podczas rażenia piorunem. – Ogromny ból, nie do opisania. Pamiętam, że modliłem się, gdy prąd przeze mnie przechodził – „Boże ratuj mnie” – opisał. Dziennikarka zapytała księdza, skąd czerpał siłę, by „rozgrzeszać, pocieszać i rozmawiać z ludźmi”. – Skoro ludzie cierpią, to trzeba im po prostu pomóc. Sam tego potrzebowałem i inni też mnie wspierali. Wspieraliśmy się nawzajem – stwierdził kapłan.
Nawałnice w Tatrach
W czwartek 22 sierpnia wczesnym popołudniem nad Tatrami przeszła gwałtowna nawałnica. „Tygodnik Podhalański” powołując się na informacje uzyskane od ratowników TOPR przekazał, że podczas burzy pioruny uderzały w kilku miejscach. Wyładowania atmosferyczne miały nastąpić m.in. na Giewoncie, Czerwonych Wierchach oraz na Hali Kondratowej. W wyniku gwałtownej burzy po stronie polskiej zginęły 4 osoby, a 160 zostało rannych. Jedna osoba zginęła po słowackiej stronie Tatr.
Czytaj też:
Pasażer usiadł za sterami samolotu. „Wszystko przebiegło zgodnie z procedurami”