Marcin W. nie jest postacią anonimową. W 2018 roku spowodował wypadek w Imielinie w województwie śląskim. Jechał wówczas jako kierowca audi Q7, którym uderzył w samochód z Beatą Szydło na pokładzie. Ówczesny szef SOP Tomasz Miłkowski powiedział w rozmowie z TVN24, że „kierowca, który spowodował kolizję, był dwa lata w służbie SOP, a wcześniej przez pięć lat był kierowcą zawodowym”. Na uwagę, że wówczas nie ochraniał najważniejszych osób w państwie, tylko był kierowcą, generał odpowiedział, że w tym momencie jest kierowcą drugiego samochodu, asystującego z tyłu. – Wcześniej przejeździł tysiące kilometrów i nie zdarzył mu się wypadek – powiedział Miłkowski.
Z ustaleń „Super Expressu” wynika, że to właśnie Marcin W. siedział za kierownicą, gdy doszło do stłuczki w Starowej Górze. Według informacji dziennikarzy po wcześniejszym incydencie z Beatą Szydło trafił jedynie do zespołu zabezpieczającego wizyty osób ochranianych. Rzecznik SOP ppłk Bogusław Piórkowski nie chciał komentować medialnych doniesień podkreślając, że nie może zdradzić personaliów funkcjonariuszy.
Do publikacji odniosła się była premier. „«Super Express» używa mojego nazwiska w tytule i treści tekstu o wypadku funkcjonariusza SOP, który nigdy nie był moim kierowcą. To bezczelna manipulacja, którą w dodatku powielają inne media. Oczekuję, że SOP wyda oświadczenie w tej sprawie” – napisała Szydło na Twitterze.
Kolizja w Starowej Górze
W sobotę 14 września doszło do kolejnej już kolizji z udziałem pojazdu SOP (dawniej BOR). Pojazd wiozący funkcjonariuszy uderzył w samochód osobowy. Do zdarzenia doszło w okolicy Starowej Góry pod Łodzią. Reporterzy Radia Zet ustalili, że w zdarzeniu ranny został kierowca samochodu osobowego. Funkcjonariusze SOP opatrzyli jego ranę na głowie i zadzwonili po pomoc medyczną.