Okoliczności tragedii opisuje portal Metropoles.com. Do napadu na księdza doszło w sobotę wieczorem. Po skończonej mszy, którą duchowny sprawował o 18:30, ksiądz Kazimierz udał się na teren parafii, by nadzorować prowadzone tam prace. Tam on, oraz dozorca – Jose Gonzaga da Costa, zostali skrępowani przez sprawców, którzy zaczęli plądrować kościelne budynki w poszukiwaniu kosztowności. – Mój brat powiedział, że było ich czterech. Musieli przeskoczyć przez płot, ale nie słyszałem tego, bo spałem – relacjonował Célio Gonzaga da Costa, brat mężczyzny. Jak twierdzi, obudził go około 21:30 dźwięk telefonu. Wtedy też miał usłyszeć wołanie brata o pomoc.
Przybyły na miejsce patrol odnalazł zwłoki księdza. Kapłan miał widoczne urazy głowy. Jego nogi i ręce były skrępowane drutem, który został owinięty także wokół szyi. Zdaniem śledczych ksiądz został zamordowany we wnętrzu parafialnego budynku, a następnie jego ciało przeniesiono na zewnątrz.
Media podkreślają, że ksiądz Kazimierz już wcześniej alarmował policję, że nie czuje się bezpiecznie. Pięć miesięcy temu, w Niedzielę Wielkanocną, złodzieje zabrali z ołtarza tabernakulum. Pod koniec ubiegłego roku łupem bandytów padły z kolei głośniki.
Czytaj też:
Polski misjonarz nie zginął w wypadku. Policja twierdzi, że został brutalnie zamordowany