- Nie złożę oświadczenia lustracyjnego, choć ustawa lustracyjna każe to zrobić - pisze dziennikarka "Gazety Wyborczej" Ewa Milewicz w swoim blogu "Piękny dzień, mimo wszystko".
We wpisie pt. "Moja przeszłość jest moja" publicystka przekonuje, że nie po to była w czasach PRL w opozycji, aby po latach spowiadać się z dobrych i złych uczynków.
- A jeśli bym pisała np. o wychowaniu dzieci lub o małżeństwie, to czy czytelnik będzie znał prawdę o moim życiu prywatnym? A może bijam swoje dzieci lub znęcam się nad nimi psychicznie? Może mój mąż, partner czy jak go tam zwał jest ofiarą przemocy domowej? - pisze dziennikarka "Gazety Wyborczej"
Zdaniem Milewicz teksty, które dziennikarze piszą, bronią się same. Czytelnik musi sam decydować do kogo ma zaufanie i żaden dziennikarz, choćby przeszedł najgruntowniejszą lustrację w IPN nie dostanie cyrografu "ten jest autorytetem".
gazeta wyborcza, ss
- A jeśli bym pisała np. o wychowaniu dzieci lub o małżeństwie, to czy czytelnik będzie znał prawdę o moim życiu prywatnym? A może bijam swoje dzieci lub znęcam się nad nimi psychicznie? Może mój mąż, partner czy jak go tam zwał jest ofiarą przemocy domowej? - pisze dziennikarka "Gazety Wyborczej"
Zdaniem Milewicz teksty, które dziennikarze piszą, bronią się same. Czytelnik musi sam decydować do kogo ma zaufanie i żaden dziennikarz, choćby przeszedł najgruntowniejszą lustrację w IPN nie dostanie cyrografu "ten jest autorytetem".
gazeta wyborcza, ss