II Marsz Równości w Lublinie rozpoczął się od próby zablokowania przez jego przeciwników. Chodziło o około 200 osób, część z nich miała na głowie kominiarki. Policja oddzieliła uczestników marszu kordonem, a wobec grupy kontrdemonstrantów użyła gazu łzawiącego, a później też specjalnej barwiącej substancji. Mimo prób blokowania uczestnicy marszu przeszli całą zaplanowaną trasę.
Zgromadzeni nieśli ze sobą transparenty z napisami: „Najlepiej wiem, kim jestem”, „Miłość to miłość”, czy „Ten jest zboczony, kto sieje nienawiść”. Powiewały także tęczowe flagi. Uczestnicy Marszu Równości nie czuli się zagrożeni atakami. – W środku Marszu nie dało się zupełnie odczuć zagrożenia. Policja zachowała się mistrzowsko. Ludzie też byli bardzo przyjaźni – opowiadał Przemek w rozmowie z TVN24.
W sumie co najmniej 30 osób zostało zatrzymanych przez policję. – Te osoby tak naprawdę były uczestnikami nielegalnego zbiegowiska i próbowały zakłócić przebieg Marszu – relacjonowała Renata Laszka-Rusek, rzeczniczka Komendanta Wojewódzkiego Policji w Lublinie.
Czytaj też:
Funkcjonariusz Straży Marszałkowskiej groził Lubnauer śmiercią. „Miałem chwilę słabości”