Właściciele lokalu już w 2017 roku zakazali wstępu do kawiarni dzieciom poniżej 6 roku życia. „Tak naprawdę to dzieci same w sobie nigdy nie były i nie będą jakimkolwiek ciężarem dla nas. Problemem są rodzice, których podejście do wychowania swoich pociech jest, nie bójmy się użyć tego słowa, absolutnie beznadziejne” – tłumaczono wówczas. Dzieci w wieku 6-10 lat mogą wejść do kawiarni, jednak tylko po wcześniejszej rezerwacji. Wielu klientów ma jednak prośbę właścicieli lokalu za nic i ignoruje ten zakaz.
„Ostatnie dwa weekendy były dla nas i dla kotów naprawdę ciężkie. Mieliśmy ogromny ruch. Do tego niestety rodzice dzieci do lat 10, niestety, okazywali nam w większości totalny brak szacunku, kultury oraz zwykłego ludzkiego zrozumienia” – napisali właściciele kociej kawiarni na swoim profilu na Facebooku. W dalszej części wpisu przypomnieli, że od dawna na drzwiach wejściowych wisi informacja dotycząca wizyt z dziećmi. Przez część rodziców jest ona jednak ignorowana.
„Panujące u nas zasady zostały wprowadzone nie bez przyczyny”
„Naprawdę nie jest to przyjemne słuchać wyzwisk i gróźb pobicia od ludzi, których się nie zna i z pewnością poznać nie będzie się chciało w przyszłości. Prosimy Was – rodziców – o wyrozumiałość. Panujące u nas zasady zostały wprowadzone nie bez przyczyny. Jest to tylko i wyłącznie troska o stan psychiczny kotów, które ciągane za ogon, trącane piórami do zabawy w pyszczek, brzuszek, czy inne części ciała, czy też po prostu gonione po sali z krzykiem, nie były w stanie funkcjonować w kawiarni. Wiemy, coś o tym, bo pierwsze dwa koty, które były w kawiarni w czasach, kiedy nie mieliśmy tych zasad, a które sami adoptowaliśmy – Kapsel i Korek – do dziś uciekają przed dziećmi” – podkreślili właściciele Białego Kota.
We wpisie zwrócono uwagę na brak zrozumienia części klientów dla zwierząt znajdujących się w kawiarni. Pracownicy lokalu przyznali, że wielokrotnie słyszeli od gości, że mają w domu koty i ich dzieci świetnie się z nimi dogadują. „Ciapkoty, które są w kawiarni, nie miały lekkiego życia, które Wy daliście swoim mruczkom. To są koty po przejściach, porzucone, oddane. Nie wspominając już o fakcie, że rozszerzanie »schematów zachowania« jedynego (który jest z Wami w domu) kota, jakiego widujecie, na całą kocią populację jest dosyć naiwne, delikatnie powiedziawszy” – wyjaśniono.
Czytaj też:
Promuje styl życia zero waste, przez 5 lat uzbierała tylko słoik śmieci. Zobaczcie, co w nim jest
Tak wygląda wnętrze kociej kawiarni w Gdyni