W poniedziałek 14 października Państwowa Komisja Wyborcza podała, że w wyborach do Senatu kandydaci Prawa i Sprawiedliwości zdobyli 48 mandatów. Z kolei Koalicji Obywatelskiej przypadły 43 mandaty. Trzy mandaty wywalczyli politycy PSL a dwa Lewicy. Trzy przypadły kandydatom sympatyzującym z opozycją, ale startującym z własnych komitetów: Stanisławowi Gawłowskiemu, Krzysztofowi Kwiatkowskiemu oraz Wadimowi Tyszkiewiczowi, stąd mowa o zwycięstwie opozycji. Jeden mandat otrzymała Lidia Staroń, która nie miała w swoim okręgu rywala z Prawa i Sprawiedliwości.
Lider PO już teraz zastrzega, że PiS nie ma co liczyć na przejście senatorów opozycji do swojej formacji. „Ani groźby, ani próby przekupstwa kierowane z ciemnej strony mocy nie wpłyną na postawę senatorów Koalicja Obywatelska. Nadzieja milionów wyborców o wolnym i demokratycznym Senacie będzie zrealizowana” – zapowiedział Grzegorz Schetyna na Twitterze.
Terlecki liczy na dwóch senatorów
O transferach senatorów opozycji do obozu PiS mówił 16 października Ryszard Terlecki. Szef klubu PiS stwierdził na antenie TVP1, że niedobrze się stało, iż jego ugrupowanie straciło większość w Senacie. – Ale też mamy nadzieję, że przynajmniej w Senacie temperatura sporu politycznego nieco opadnie i że dyskusja będzie możliwa merytoryczna, a nie tylko przekrzykiwanie się. Zobaczymy jak to będzie – dodał Ryszard Terlecki. Prowadzący rozmowę zauważył, że przekonanie jednego przedstawiciela wyższej izby parlamentu może odmienić sytuację. Wicemarszałek Sejmu odpowiedział wówczas, że „jeden senator na naszą stronę to będzie pat: 50 na 50”. – Żeby mieć większość trzeba mieć dwóch senatorów – dodał.
Terlecki był dopytywany o to, czy „są widoki na to”, by faktycznie dwóch senatorów przeszło na stronę PiS. – Zawsze są rozsądni ludzie, którzy wybiorą dobro Polski i staną po stronie obozu dobrej zmiany – odpowiedział polityk. – Liczę, że tak będzie. Może nie natychmiast, ale że tak się stanie prędzej, czy później – dodał. Na uwagę dziennikarza, że opozycja senatorów, którzy przystąpiliby do PiS, nazywałaby „haniebnymi zdrajcami”, wiceszef klubu odparł, że opozycja „musi tak mówić”. – Co ma robić Schetyna? Musi tak mówić, bo oczywiście jest przerażony, że ktoś może zmienić zdanie i przejść do obozu dobrej zmiany – stwierdził Terlecki. – Patrzymy na to spokojnie. Mamy taką większość w Sejmie, że blokowanie ze strony Senatu jest tylko przedłużaniem w czasie uchwalania ustaw. To nie jest taka sytuacja, która uniemożliwiłaby nam rządzenie – dodał.
Czytaj też:
Trzaskowski lepszy niż Kidawa-Błońska jako kandydat na prezydenta? Pitera: Jest nowocześniejszy