Mam mieszane uczucia. Przyznam, że nie jestem pewien czy pomysł automobilistów jest żartem, czy został podany na poważnie. Nie żebym uważał go za słuszny, jest bardziej niż idiotyczny, ale w życiu spotkałem wiele idiotycznych pomysłów, a tylko mała część z nich to były żarty i prowokacje.
Załóżmy na chwilę, że działacze z Chełma rzeczywiście chcą zakazać topienia marzanny. Mogę na pniu przedstawić im długą listę lektur i zabaw (już przedszkolnych!) z których dzieci mogą czerpać negatywne wzorce. „Chodzi lisek koło drogi, nie ma ręki ani nogi..." to taka popularna przedszkolna zabawa w kółeczku. Makabra. A siostra Antka wsadzona żywcem do pieca... A baśnie braci Grim i Andersena? Nawet u Brzechwy coś by się znalazło. Okrutników w czytankach naszych dzieci jest dużo. Wszystkich ich zakazać? Śmiała teza. Ale idźmy dalej. Czy podanie udka kurzego na niedzielnym stole nie jest godne najwyższej kary? Przecież jeszcze chwilę temu było czyjąś nogą!!! To bardzo źle może wpłynąć na psychikę dziecka. Może lepiej napisać petycję, że tylko filety są dozwolone? A może w ogóle mięso powinno się sprzedawać tylko mielone?
Ja jednak mam nadzieję, że to prowokacja. Żeby tylko minister edukacji się zorientował. Bo jak potraktuje sprawę na serio to znowu będzie śmieszno... i straszno.
Ja jednak mam nadzieję, że to prowokacja. Żeby tylko minister edukacji się zorientował. Bo jak potraktuje sprawę na serio to znowu będzie śmieszno... i straszno.