Rada Języka Polskiego przypomniała, że ostatnie oświadczenie w sprawie żeńskich form nazw zawodów i tytułów zostało wydane w 2012 roku, a od tego czasu zaszły zmiany zarówno w języku, jak i w świadomości społecznej. Nie jest to zresztą temat nowy, a dyskusja związana z używaniem żeńskich końcówek trwa od ponad stu lat. Członkowie RJP podkreślili, że jeszcze na początku poprzedniego stulecia zauważalne były dwie tendencje. Z jednej strony tworzono feminatywy, a z drugiej zaznaczano żeńskość „za pomocą rzeczownika pani poprzedzającego formę męską (pani doktor) lub przez związki składniowe typu nasza dyrektor zdecydowała”.
W komunikacie czytamy, że żeńskie formy rzeczowników osobowych rozpowszechniły się od lat dziewięćdziesiątych, a do języka weszły takie wyrazy jak socjolożka, polityczka czy posłanka. Ostatnie z określeń było powszechne już w pierwszej połowie XX wieku.
Krytyka argumentów przeciwnych
Członkowie RJP odnieśli się do argumentów przeciw tworzeniu żeńskich nazw stwierdzając, że większość z nich jest pozbawiona podstaw. „Jednakowe brzmienie nazw żeńskich i innych wyrazów, np. pilotka jako kobieta i jako czapka, nie jest bardziej kłopotliwe niż np. zbieżność brzmień rzeczowników pilot ‘osoba’ i pilot ‘urządzenie sterujące’. Trudne zbitki spółgłoskowe, np. w słowie chirurżka, nie muszą przeszkadzać tym, którzy wypowiadają bez oporu słowa zmarszczka czy bezwzględny (5 spółgłosek)” – zaznaczyli.
Autorzy stanowiska stwierdzili, że spór o nazwy żeńskie nie zostanie rozstrzygnięty przez odwołanie się do reguł systemu czy do tradycji, a językoznawcy mogą jedynie komentować „dążenie do symetrii systemu rodzajowego”. „Prawo do stosowania nazw żeńskich należy zostawić mówiącym, pamiętając, że obok nagłaśnianych ostatnio w mediach wezwań do tworzenia feminatywów istnieje opór przed ich stosowaniem. Nie wszyscy będą mówić o kobiecie gościni czy profesorka, nawet jeśli ona sama wyartykułuje takie oczekiwanie” – dodali.
Czytaj też:
Jest zgoda na żeńskie końcówki w Sejmie. Nowicka: Sukces Lewicy!