„W te święta nasi Inspektorzy mieli odpocząć od codziennych interwencji i cierpienia zwierząt, ale nie wyszło – dotarli właśnie do Bystrzycy Kłodzkiej, gdzie oskórowany kot od ponad 4 godzin czekał na pomoc którejś z lokalnych służb. Policja była bezradna, lekarz weterynarii, mający podpisaną umowę z gminą, nie odbierał, a dodzwonienie się do lokalnego schroniska graniczyło z cudem" – poinformował Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt na Facebooku. Pracownicy wstali od świątecznych stołów, przejechali 120 km, by zaopiekować się cierpiącym kotem. Oszacowano, że koszty leczenia zwierzęcia mogą wynieść kilka tysięcy złotych. Zaapelowano do internautów o pomoc.
„Tym razem niestety przegraliśmy”
Niestety, dzień później 27 grudnia, pracownicy Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt mieli do przekazania smutną informację. „Rudy to kot, który na długo zapadnie w naszej pamięci. Walka o jego życie była ciężkim zmaganiem, zarówno dla niego samego, jak i dla lekarzy i naszych Inspektorów. Ogromna wola życia, jaka tkwiła w tym kocie, motywowała nas do podjęcia wszelkich możliwych kroków. Tym razem niestety przegraliśmy. Obrażenia ciała były na tyle rozległe, że kocurkowi nie dało się w żaden sposób pomóc. (…) Konsylium pięciu lekarzy podjęło późnym popołudniem decyzję o skróceniu jego cierpienia... Jesteśmy załamani naszą porażką, ale zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy. Możemy tylko przeprosić to stworzenie za krzywdy, które spotkały go ze strony człowieka” – czytamy we wpisie opublikowanym na Facebooku.
Czytaj też:
Ten kot jest sensacją internetu. Wygląda jak… Baby Yoda
Oskórowany kot zmarł w męczarniach. „Na długo zapadnie w naszej pamięci”