– W nocy do akcji ruszyło 15 ratowników. Niestety, z uwagi na bardzo trudne warunki i zagrożenie dla ratowników nie udało się dotrzeć do potrzebujących pomocy. Ruszyła właśnie kolejna grupa poszukiwawcza – przekazał Tomasz Wojciechowski, ratownik dyżurny TOPR.
Jak informowała „Gazeta Krakowska”, ratownicy początkowo nie mieli kontaktu z poszukiwanymi. – Ani razu nie udało nam się z nimi skontaktować, nie udało nam się do nich dodzwonić. Nie wiemy w jakim są stanie, czy zabłądzili, czy stało się coś gorszego. Oni skontaktowali się z członkiem swojej rodziny i przekazali tylko, że potrzebują pomocy, żeby wezwać TOPR – relacjonował Tomasz Wojciechowski. Po godzinie 8.00 udało się skontaktować z jednym z poszkodowanych. Turyści przetrwali noc w śnieżnej jamie.
Druga akcja ratunkowa
Około 4.00 nad ranem ratownicy dostali inne zgłoszenie, z którego wynikało, że w rejonie Zmarzłego Stawu jest inny turysta potrzebujący pomocy, który nie jest w stanie dojść do schroniska „Murowaniec". Sytuacja w Tatrach jest trudna. Obowiązuje trzeci stopień zagrożenia lawinowego. Ratownicy TOPR odradzają turystom jakiekolwiek wyjścia w wyższe partie gór.
Po godzinie 11.00 TOPR przekazał, że z wszystkimi poszkodowanymi udało się nawiązać kontakt. Są sprowadzani w asyście ratowników.
Czytaj też:
Oskórowany kot umierał w męczarniach. „Na długo zapadnie w naszej pamięci”