Do zdrzenia doszło na lotnisku Oslo Gardermoen. Grupa dziewięciu mężczyzn wybierała się z Polski do pracy w Norwegii. Do Skandynawii przylecieli z Warszawy. W Oslo mieli się przesiąść do samolotu należącego do linii lotniczych Wideroe, który leciał do miejscowości Forde. Problemy zaczęły się już na samym początku. Dwóch mężczyzn z grupy zostało przyłapanych na paleniu papierosów w toalecie. Na lotnisko miała zostać wezwana policja, jednak finalnie udało się załagodzić sprawę bez udziału służb. Po przejściu odprawy i wejściu do samolotu podróżni zostali jednak z niego wyproszeni przez obsługę lotu.
- Była to decyzja kapitana. Nie zgadzaliśmy się z tym i żądaliśmy wezwania policji, by wykonać badanie trzeźwości. Wysłano nas do siedziby policji na lotnisku. Tam poprosiliśmy o badanie w celu oczyszczenia się z zarzutów. Było nas dziewięciu. Policjanci twierdzili, że nie mają urządzenia do wykonania badania, czy też nie mogą nas zbadać. Skierowano nas więc na komisariat w Oslo - opowiadał portalowi Moja Norwegia jeden z mężczyzn. Ani na komisariacie ani w szpitalu nie udało się przeprowadzić badań. Polacy postanowili wykupić bilety na kolejny lot do Forde.
Co na to linie lotnicze?
- Palenie w miejscu publicznym jest zabronione, dlatego też zareagowali pracownicy ochrony lotniska. Kapitan spotkał się z kierownikiem ds. nadzoru obsługi naziemnej, który radził mu, by nie wpuszczać grupy na pokład samolotu. Podczas tego lotu obsługą pasażerów zajmuje się tylko jedna stewardessa. Gdy dowiedziała się o incydencie z paleniem w toaletach, nie chciała, by wpuścić grupę na pokład, gdyż bała się, że tam również nie będzie ona przestrzegała zasad bezpieczeństwa obowiązujących podczas lotu - przekazała Catharina Solli, menedżer ds. PR i mediów linii lotniczych Wideroe dodając, że w żadnym wypadku nie było mowy nadużyciu przez podróżnych alkoholu.
Czytaj też:
Pies zmarł podczas lotu samolotem. „W takich warunkach żadne zwierzę nie miałoby szans na przeżycie”