Od zaginięcia Iwony Wieczorek minęło 10 lat. 19-letnia dziewczyna w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku wyszła z jednego z sopockich klubów i zaginęła w drodze do domu. O poszukiwaniach nastolatki głośno było w mediach. Pomimo licznych przesłuchań, przeszukań, sprawdzania billingów i innych czynności operacyjnych, nadal nie ma przełomu w tej sprawie. Śledztwo w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek prowadziła Komenda Wojewódzka Policji i Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. W poszukiwania kobiety zaangażowani byli również „Łowcy cieni”, policjanci z Poznania specjalizujący się w tropieniu najbardziej niebezpiecznych przestępstw, detektywi, jasnowidze, radiesteci. Podczas śledztwa przesłuchano 300 świadków, a także przeszukiwano pas nadmorski i okolice, które mogły być związane z jej zaginięciem. Sprawdzono kilkanaście hipotez. Akta tej sprawy zostały poddane wielokrotnej analizie, przez niezależne od siebie zespoły, wszystkie wnioski zostały zweryfikowane. We wrześniu 2018 roku akta dotyczące śledztwa trafiły do Prokuratury Krajowej w Warszawie, a w pierwszej połowie 2019 roku zostały przekazane do,,Archiwum X", będącego częścią Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie.
„Myślę, że Iwona nie mogłaby uciec”
Reporterka programu „Alarm” w TVP dotarła do sąsiadów, którzy twierdzą, że słyszeli kłótnię nastolatki ze znajomymi. Tymczasem po nagranie z monitoringu policja zgłosiła się dopiero po dwóch tygodniach, gdy na nośniku zarejestrowano nowszy materiał. Dziennikarka rozmawiała również z wychowawczynią nastolatki. Policja zjawiła się w szkole dwa lata po zaginięciu mieszkanki Trójmiasta, natomiast nauczycielka nie została do tej pory przesłuchana. – Myślę, że Iwona nie mogłaby uciec. Nie miała powodu, by to robić. – Jej charakter był zupełnie inny. Nie miałaby po co uciekać z domu. To jak było między nią i jej mamą w ogóle nie mogło jej do tego skłonić – oceniła.
W programie TVP poinformowano również, że śledztwo w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek nadal będzie prowadzone – nie zostanie ona uznana za zmarłą. – Panicznie się tego bałam. Jednocześnie mam świadomość tego, że to leży w kwestii cudu, żebyśmy się dowiedzieli, co się stało – stwierdziła matka zaginionej.
Czytaj też:
Warszawa. Znaleziono skrajnie wycieńczonego psa. Właściciel nie ma sobie nic do zarzucenia