Adam Zieliński, znany jako Łona, podobnie jak Tomasz Grodzki pochodzi ze Szczecina. W rozmowie z „Faktem” muzyk przyznał, że około 10 lat temu jego matka ciężko zachorowała. – Podczas gdy inni lekarze mieli kłopot z właściwą diagnozą, prof. Grodzki zrobił dokładny wywiad, przeprowadził rzetelne badania i odkrył, że nowotwór jest bardzo groźny – powiedział raper. Przyszły marszałek Senatu od razu skierował kobietę na operację.
Zieliński podkreślił, że Grodzki jest „wybitnym torakochirurgiem”. – Jestem przekonany, że uratował życie wielu osób. Jestem pewien, że życie zawdzięcza mu moja kochana mama – dodał. Nie odniósł się przy tym do sprawy prowadzonej przez prokuraturę w sprawie rzekomych łapówek przyjmowanych przez marszałka Senatu ale wyjaśnił, że w przypadku jego matki nie ma mowy o jakiejkolwiek korupcji. – Podejrzewam, że takich historii jest znacznie więcej – podsumował.
Przypomnijmy, Łona ma na swoim koncie kilka albumów i znany jest ze współpracy z Webberem. Zieliński uznawany jest za przedstawiciela tzw. rapu inteligenckiego, a jego utwory cieszą się dużą popularnością w serwisie YouTube. Do jednego z najchętniej oglądanych klipów należy „To nic nie znaczy”, który ma już 13 mln wyświetleń.
Oskarżenia o korupcję
– Przez 36 lat mojej praktyki lekarskiej nie było żadnych wątpliwości, co do mojej postawy etycznej. Jak obliczyli medioznawcy, w ciągu trzech dni pojawiło się 31 negatywnych komentarzy na mój temat i zaczęły pojawiać się haniebne oskarżenia o moje nieetyczne zachowania dotyczące przyjmowania od pacjentów pieniędzy. Zaprzeczałem temu konsekwentnie i zaprzeczam temu również teraz. Nigdy od nikogo nie żądałem ani nie przyjmowałem żadnych pieniędzy za operacje ani za inne czynności medyczne – powiedział Tomasz Grodzki podczas konferencji prasowej zorganizowanej na początku stycznia. – Szantażowano byłych pacjentów, że ich firmy mogą mieć kłopoty, jeżeli nie zeznają przeciwko mnie – dodał cytowany przez polsatnews.pl.
W trakcie wspomnianej konferencji prasowej polityk odtworzył nagranie z wypowiedzią swojego byłego pacjenta. Tadeusz Staszczyk przyznał w rozmowie z dziennikarzem rozgłośni, że oferowano mu 5 tysięcy złotych w zamian za fałszywe oskarżenie marszałka Senatu o korupcję. – Przyszedł do mnie mężczyzna, który przedstawił się jako pracownik szpitala. Powiedział mi: proszę mi napisać takie pisemko, że doktor Grodzki powiedział, że przyjmie na operację i do szpitala jeśli mu zapłacę pieniądze. Wyciąga portfel i mówi: tu mam pięć tysięcy i panu daję, jeśli tylko pan napisze i podpisze. Tak się zdenerwowałem. Powiedziałem: niech pan stąd wychrzania i to szybko – wyjaśnił. – Profesor Grodzki nigdy nie żądał żadnych pieniędzy (...). Dzięki profesorowi Grodzkiemu żyję do tej pory, nigdy nie żądał żadnych opłat, rzeczy. Tak samo zajmował się innymi pacjentami – dodał były pacjent marszałka Senatu.
Czytaj też:
Adrian Zandberg stanął w obronie brata Jakiego. „Dlaczego właściwie wsadzać Filipa J. za kratki?”