Z wpisu dowiadujemy się, że Szymon Hołownia poznał swoją żonę Ulę Brzezińską sześć lat temu, gdy przyszedł mu do głowy pomysł, aby namówić producentów „Mam Talent!” do nagrania kilku zdjęć na wojskowym lotnisku w Mińsku Mazowieckim. „Załatwiono wszystkie zgody, przygotowano nam lotnicze kombinezony, pozwolono wsiąść do MiG-a (choć oczywiście – nie polecieć). W »domku pilota« zobaczyłem na jakiejś rozpisce pilotów jedno kobiece nazwisko. Zapamiętałem, bo wydało mi się to niezwykłe. Później »zalajkowałem« profil bazy, a portal społecznościowy przez swoje algorytmy zaproponował mi znajomość z Ulą Brzezińską, której nazwisko od razu skojarzyłem. Napisałem. Dostałem odpowiedź” – zdradził Hołownia.
Niezależny kandydat na prezydenta opisał także, jak wyglądał ich ślub. „To był naprawdę nasz ślub – dziesięć najbliższych osób, zimowy Rzym” – wyjaśnił. „ I całe nasze życie jest »nasze«, takie jakie chcemy. Dwóm silnym osobowościom żyjącym tak blisko nie jest zawsze tylko łatwo, ale wiemy że jedno za drugie odda wszystko, że będąc żoną i mężem jesteśmy też swoimi najlepszymi przyjaciółmi, oparciem, że gramy do jednej bramki” – czytamy.
„Ula to wspaniała kobieta. Imponuje mi, budzi mój podziw. To najlepszy doradca, niedościgły wzór spokojnej pewności, w żartach – mistrzyni zwięzłej pointy. Ale przede wszystkim – to moja kochana, piękna Ula. Wspaniała mama Mani (i bez wątpienia – miłość życia zapatrzonego w nią jak w obraz innego z naszych domowników, Grafita)” – pisze dalej Hołownia. „Nasza miłość to nie mydlana telenowela, czy emocjonalny psychothriller. To droga: proste i zakręty, a na tej drodze ciepłe światło, wspieranie się, ciekawość, wieczorne rozmowy przy winie, zmęczenie gdy Mania nie chce spać, duma z siebie nawzajem, przytulenie na odnowienie sił” – opisał.