Jak podaje RMF FM, oficjalnym powodem przedłużenia śledztwa do końca sierpnia, czyli o pół roku, jest ogrom pracy, jaki pozostaje do wykonania w postępowaniu dot. Bartłomieja Misiewicza. Nieoficjalne tłumaczenia dotyczące śledczych są zgoła odmienne. – Wygląda to tak, jakby po pierwszym zapale stracili moc i zastanawiali się, co dalej robić – powiedział anonimowy informator w rozmowie z RMF FM. Przypomniał też, że prokuratura najpierw wnioskowała o przedłużenie aresztu dla byłego rzecznika MON twierdząc, że śledztwo dobiega końca. Gdy Misiewicz w czerwcu opuścił areszt, postępowanie „wyhamowało”.
Zatrzymanie Misiewicza
Przypomnijmy, 28 stycznia 2019 roku w godzinach porannych funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali sześć osób. Wśród zatrzymanych był Bartłomiej Misiewicz, były rzecznik prasowy Ministerstwa Obrony Narodowej za czasów Antoniego Macierewicza, oraz były poseł Mariusz Antoni K., który w poprzedniej kadencji Sejmu zasiadał w komisji obrony.
Zatrzymani usłyszeli zarzuty w związku z niegospodarnością w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. „Śledztwo, prowadzone na podstawie materiałów własnych CBA, dotyczy niegospodarności, powoływania się na wpływy oraz fałszowania dokumentów przy okazji zawierania umów przez spółkę PGZ S.A. W ocenie śledczych doszło do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości i sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa wyrządzenia znacznej szkody majątkowej” – podało CBA w komunikacie.
Misiewicz opuścił areszt pod koniec czerwca, po czym zamieścił wpis na Twitterze, w którym podziękował za wszystkie wyrazy wsparcia i modlitwy. „Jestem pewny, że udowodnię swoją niewinność przed Sądem. Tymczasem... carpe diem!” – napisał. „Ps. Nazywam się Misiewicz, Bartłomiej Misiewicz. A nie Bartłomiej M...;)” – dodał były współpracownik Antoniego Macierewicza.
Czytaj też:
TVN24: Magdalena K. została zatrzymana na Słowacji