Przypomnijmy, sędziów TK wybiera Sejm na 9-letnią kadencję. Innymi słowy politycy wybierają sędziów, którzy będą oceniać ich pracę. Część sędziów TK, to zwykli politycy (np. trafił tam ostatnio Marek Kotlinowski - lider Ligi Polskich Rodzin), reszta to osoby, co do których politycy uważają, że podzielają poglądy ich ugrupowania.
Wydając wyrok stwierdzający, że utrata ważności mandatu w wyborach samorządowych, za brak złożenia w terminie oświadczenia majątkowego jest niezgodna z Konstytucją, sędziowie otworzyli furtkę do wydania każdego dowolnego wyroku. Np. TK stwierdzi, że Kodeks Karny jest niezgodny z Konstytucją, bo niektóre kary w nim są - zdaniem sędziów - za wysokie. W ten sposób Trybunał znacząco zwiększa swój wpływ na ustrój polityczny RP - szczególnie, że jego orzeczenia są ostateczne.
Surowość kary i chęć zdyscyplinowania polityków, aby przestrzegali prawa nie mogła być sprzeczna z Konstytucją. Wyrok TK jest zgodny ze społecznymi oczekiwaniami, bo pieniądze na przeprowadzenie wcześniejszych wyborów zostaną zaoszczędzone. Przypomnijmy, że w ostatnich latach TK wydawał szereg równie kuriozalnych wyroków - od decyzji, że otwarcie dostępu do zawodów prawniczych narusza zasadę "przyzwoitej legislacji" - do orzeczenia, że gmina nie musi płacić odsetek za przejęcie mienia od prywatnego przedsiębiorcy.
Praktyka dowodzi, że TK w Polsce jest zbędny, a wręcz szkodliwy. Lepiej byłoby gdyby badaniem ustaw zajęli się zawodowi sędziowie np. w Sądzie Najwyższym (tak jest m.in. w USA).