„Dziś Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Mają oni na swoim koncie ponad 5 tysięcy ofiar cywilnych. Zamordowali około 200 ocalałych z Zagłady Żydów. Zabili 187 dzieci. Święto w dzisiejszej formie jest po prostu głęboko gorszące”– napisał na Twitterze Maciej Gdula – socjolog i poseł Lewicy. Jego wpis udostępnił Krzysztof Śmiszek, który dodał krótki komentarz. „W świetle tych wszystkich danych, obchodzenie Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych to policzek wymierzony narodowi” – napisał partner Roberta Biedronia, a jego post doczekał się już ponad 600 polubień. Pod wpisem rozpoczęła się także dyskusja, a większość komentarzy jest mocno krytyczna w stosunku do Śmiszka.
Dlaczego 1 marca?
Data wyznaczenia Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych wiąże się z egzekucją wojskowych należących do podziemia antykomunistycznego. 1 marca 1951 roku zostało zamordowanych siedmiu członków Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. Wśród straconych byli: prezes IV Zarządu Głównego WiN – ppłk Łukasz Ciepliński oraz mjr Adam Lazarowicz, mjr Mieczysław Kawalec, kpt. Józef Batory, kpt. Franciszek Błażej, kpt. Józef Rzepa i por. Karol Chmiel. Do egzekucji doszło w mokotowskim więzieniu.
Kim byli „Wyklęci”?
Wyklęci stanowili bardzo zróżnicowaną grupę zbrojnych, która składała się zarówno z żołnierzy AK, Narodowych Sił Zbrojnych oraz żołnierzy WL. Od 1943 do 1945 roku z szeregów Wojska Ludowego zdezerterowało prawie 25 tys. żołnierzy i oficerów, część z nich trafiła do oddziałów partyzanckich. Ich motywacją często okazywały się represje wobec żołnierzy AK i innych organizacji walczących o wolność.
Szacuje się, że Polskie podziemie antykomunistyczne miało w swoich szeregach ok. 250 000 członków, w tym około 40 tysięcy żołnierzy, którzy prowadzili walkę z bronią w ręku. Po amnestii w 1947 roku niepodległościowe podziemie liczyło nie więcej niż dwa tysiące osób. Występowali oni przeciwko administracji komunistycznej, zwalczali działalność NKWD oraz UB na terenie Polski, wyzwalali aresztowanych z więzień, piętnowali kolaborantów i likwidowali zdrajców. W sumie Wyklęci przeprowadzili 12 tysięcy akcji, w których zostało zabitych 529 funkcjonariuszy SB (służby bezpieczeństwa) i MO (milicji obywatelskiej), 429 żołnierzy Armii Czerwonej i 303 żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego.
Ostatnim partyzantem podziemia antykomunistycznego był sierżant Józek Franczak ps. „Lalek”. Walkę prowadził od września 1939 roku jako zawodowy podchorąży w Równem na Wołyniu, następnie wchodził w skład Armii Krajowej a później „Wolności i Niezawisłości”. Służba Bezpieczeństwa PRL namierzyła go dopiero w 1963 roku. „Lalek” nie chciał dać się aresztować i zginął w strzelaninie z milicją i SB.