Mąż zmarłej 57-latki też ma koronawirusa. Kilka dni temu udzielał komunii w kościele

Mąż zmarłej 57-latki też ma koronawirusa. Kilka dni temu udzielał komunii w kościele

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Fotolia / wideonet
Władze Poznania potwierdziły informację o śmierci 57-latki, u której zdiagnozowano koronawirusa. Lokalne media przekazały, że pozytywne wyniki testów odnotowano także u córki oraz męża zmarłej. Okazuje się, że mężczyzna jeszcze kilka dni temu temu rozdawał komunię świętą.

W czwartek 12 marca po godzinie 12 Polsat News przekazał, że zmarła 57-latka, która przebywała w poznańskim szpitalu. Kobieta była podłączona do respiratora a lekarze wprowadzili ją w stan śpiączki farmakologicznej. Stan pacjentki już od dłuższego czasu określano jako ciężki. Radio Poznań przekazało z kolei, że kobieta pochodziła z Czapur i była obciążona innym poważnym schorzeniem. Z informacji przekazanych przez dziennikarzy wynika, że  potwierdzono także u córki oraz męża zmarłej. Wyniki ujemne odnotowano z kolei w przypadku pozostałych członków rodziny: dziadka oraz dwóch synów kobiety.

Udzielał komunii, pojechał do domu opieki

Jak podaje „Fakt”, mąż 57-latki jest szafarzem w kościele w Czapurach, gdzie posługiwał jeszcze w niedzielę 8 marca. – Szafarz faktycznie udzielał komunii świętej w niedzielę rano, na jednej mszy o godzinie 9. Wtedy jeszcze nie było informacji, że jego żona ma koronawirusa, mężczyzna cały czas otrzymywał informacje, że to zapalenie płuc – przekazał w rozmowie z Fakt24 proboszcz miejscowej parafii, ks. Rafał Nowak. Duchowny dodał, że po otrzymaniu informacji o tym, że zarażony został także szafarz, odwołał msze oraz poddał się dobrowolnej kwarantannie. – Obecnie próbuję się doprosić przeprowadzenia u mnie testów na obecność koronawirusa, bo raz, że miałem styczność z osobą zakażoną, dwa, że mam kontakt z wiernymi a trzy, że w Czapurach powoli pojawia się panika. Zobaczymy, czy badania uda się wykona – stwierdził.

Poznańska „Wyborcza” przekazała z kolei, że mężczyzna nie tylko rozdawał komunię podczas mszy, ale po zakończonej liturgii pojechał z sakramentem do domu opieki. Witold Draber pełniący funkcję dyrektora powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej ocenił jednak, że ryzyko zakażenia w tym przypadku było minimalne, ponieważ szafarz miał z pacjentami ośrodka oraz parafianami „kontakt incydentalny”. – Aby kogoś zakazić, musiałby przebywać z nimi dłuższy okres – dodał.

Czytaj też:
Episkopat wydał komunikat ws. koronawirusa i mszy świętych. Kto może liczyć na dyspensę?

Źródło: Fakt / Gazeta Wyborcza