– Szpital jest nieprzygotowany: nie ma sprzętu ochrony indywidualnej, nie ma respiratorów, nie ma aparatów do mierzenia ciśnienia w takiej ilości, jaka powinna być – komentowała Krynicka. – Ten szpital się nie podźwignie. Bo zakładamy, że ta sytuacja będzie trwała kilka miesięcy. Część personelu odejdzie na emerytury. My potem nie zbierzemy personelu, żeby ten szpital pociągnąć – tłumaczyła. – Mieszkańcy Łomży i okolicy zostaną bez opieki medycznej, już zostali tak naprawdę – dodawała. – Jesteśmy tak nieprzygotowani, że głowa mała. Nie ma warunków, personel jest nieprzeszkolony, on nawet o tym nie wie. Nie ma śluz, nie ma izolatek, nie ma wentylacji pod ciśnieniem – wylicza Bernadeta Krynicka.
Sytuację w szpitalach zakaźnych krytykuje nie tylko Krynicka. Także w mediach społecznościowych pojawiają się niepokojące relacje i zdjęcia z polskich lecznic. „Niespodziewana przemiana z kardiologa inwazyjnego w zakaźnika odbędzie się dziś o północy. Zero informacji, zero przeszkolenia. Instrukcja zakładania kombinezonu od zupełnie innego modelu. Brak instrukcji zdejmowania skażonego. Maski opakowane sterylnie, ale nieopisane. Nie wiadomo, czy to HEPA (ta na zdjęciu to standardowa maska chirurgiczna)” – wylicza autorka wpisu dołączonego do zdjęcia lekarza. „Kuba sam postanowił przeszkolić siebie i ekipę pielęgniarek i techników na oddziale kardiologii inwazyjnej. Kombinezony tylko w rozmiarze XL, pielęgniarki mogą wyjść całe przez rękaw” – pisze, dodając o konieczności samodzielnego kupna taśmy do zaklejenia mankietów.
facebookCzytaj też:
NA ŻYWO: Koronawirus w Polsce i na świecie. Najnowsze informacje z 15 marcaCzytaj też:
4 nowe przypadki koronawirusa. Szumowski: Za 10 dni pojawią się pozytywne efekty restrykcjiCzytaj też:
Lekarz z Kielc zakażony koronawirusem. Szpital wydał oświadczenie