Daniel M., syn słynnego muzyka disco-polo nie przestrzegał reguł kwarantanny. Była ona uzasadniona tym, że niedawno podróżował przez Niemcy i Holandię. Podobnie jak wszyscy inni powracający z zagranicy, obowiązkowo przez dwa tygodnie powinien pozostawać w domu. W niedzielę 5 kwietnia policjanci pojechali sprawdzić, czy syn Zenka Martyniuka stosuje się do powszechnie obowiązujących zasad. Kiedy funkcjonariusze zadzwonili do mężczyzny, usłyszeli, że nie może rozmawiać, bo bierze prysznic. Po kilkunastu minutach zobaczyli go, jak wbiega po schodach do mieszkania. Daniel M. tłumaczył, że był odwiedzić rodziców. Miał też powiedzieć, że „ma gdzieś całą kwarantannę”. Mimo skierowania sprawy do sądu, syn gwiazdora nie zmienił swojego postępowania.
Kilka godzin później pojechał na stację benzynową. Nie przeszkadzał mu w tym brak prawa jazdy, które rok wcześniej zabrał mu sąd. Od Daniela M. pobrano próbki do testów. Inspektor sanitarny ukarał go mandatem w wysokości 10 tysięcy złotych. Ponieważ nie przestrzegał przepisów, został umieszczony w specjalnym areszcie dla osób z grupy ryzyka zakażenia koronawirusem.
Testy na obecność koronawirusa
Jak podaje Fakt, Prokuratura w Białymstoku postawiła Danielowi M. zarzuty dotyczące łamania sądowego zakazu prowadzenia pojazdów. Prokurator wnioskował o trzy miesiące aresztu. Sąd Rejonowy w Białymstoku zdecydował, że Daniel M. spędzi w areszcie najbliższy miesiąc. Dodatkowo 31-latek został ukarany ośmioma mandatami po 500 złotych za niestosowanie się do przepisów prawa.
Testy na obecność koronawirusa okazały się negatywne - 31-latek jest zdrowy.
Czytaj też:
12 tys. zł mandatu dla rowerzysty. Komendant Główny Policji: Mamy czas wyrzeczeń