O sprawie poinformowała Róża Hajkuś, która sama jest lekarką i prowadzi stronę lekarzdladzieci.pl. „Mam taką koleżankę, co kiedyś przy kawie z fusami opowiadałyśmy sobie o pediatrii, ona o życiu rezydenta w ośrodku wyższej referencji w dużym mieście, ja o życiu rezydenta na prowincji, na pierwszej linii wszelkiego strzału” – napisała na Instagramie.
„Pomyśl o przysiędze Hipokratesa”
Hajkuś wyjaśniła, że wspomniana koleżanka w czasie pandemii dyżuruje w swoim szpitalu, który mieści się w sąsiednim mieście. Ostatnio wysłała do niej wiadomość. „Znalazła za wycieraczką samochodu laurkę od któregoś z wdzięcznych sąsiadów, który widocznie zapomniał o biciu brawa z balkonu i chciał to naprawić” – napisała autorka posta, dołączając treść „laurki”. „Droga sąsiadko. Wszyscy boimy się o swoje zdrowie i nie wychodzimy z domu. Wiemy, że pracujesz w szpitalu. Pomyślałaś o tym, że wracając tutaj ryzykujesz naszym zdrowiem? Pomyśl o przysiędze Hipokratesa. Powinnaś zostawać w mieście” – czytamy w liście, którego autor nie ujawnił swojej tożsamości. Chociaż Hajkuś napisała o „którymś z sąsiadów”, to liczba mnoga użyta w wiadomości może sugerować autorstwo nawet kilku osób.
Takie postawy nie są jednak odosobnione, na co wskazała w swoim wpisie Hajkuś. Wyjaśniła ona, że na grupach facebookowych trwają dyskusje o tym, że „dla pielęgniarek pracujących w innych miastach powinny być zamknięte granice”. „Jakie granice? Wczoraj brawa, dziś to. A jutro?” – dopytywała Hajkuś.
instagramCzytaj też:
Dramatyczna sytuacja w jednym z DPS-ów. Najpierw zachorował pracownik, teraz jest już 17 zakażonych