W pożarze Biebrzańskiego Parku Narodowego płoną cenne przyrodniczo tereny wokół wsi Kopytkowo, Polkowo i w sąsiedztwie obszaru ochrony ścisłej Czerwone Bagno. Pożar zaczął się wczoraj około godziny 19. Wydawało się, że uda się go zagasić do wieczora, jednak rano ponownie się rozwinął.
– Na tę chwilę oceniam, ze pożar objął około 1000 ha bagien biebrzańskich – powiedział dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego Andrzej Grygoruk na antenie TVN24. – Mamy ogrom zniszczeń w centralnej części parku – podkreślił. Dyrektor Parku poinformował też, że nie ma żadnego zagrożenia dla ludzi.
Z pożarem walczy 19 zastępów straży pożarnej. Lasy państwowe wspierają akcję również z powietrza. – Były zrzuty z dwóch samolotów – powiedział Grygoruk. – Susza powoduje, że te obszary przeschły i pożar się pojawił. Oczywiście w wyniku podpalenia przez kogoś. To nie jest pożar samoczynny – podkreślił. – Myślę, ze ktoś celowo te lasy i torfowiska podpala. Nie ma możliwości, żeby te tereny same się podpaliły – dodał.
Dyrektor przyznał, że to niejedyny pożar w ostatnim czasie. – W niedzielę wielkanocną mieliśmy pożar około 170 hektarów. Niestety przyszła kolejna niedziela i mamy pożar dużo większy – mówił. – Przyroda będzie musiała się długo odbudowywać. Nie wiem, czy zacznie się to jeszcze w tym sezonie, bo szansa na deszcz jest bardzo mała – stwierdził Gregoruk na antenie TVN24.
Czytaj też:
Mija rok od pożaru w Notre Dame. Tak dzisiaj wygląda katedra