Historię opisywał portal gp24.pl, który informował, że 17 kwietnia 2018 roku w hospicjum w Słupsku ktoś zostawił reklamówkę z Żabki oraz Pismo Święte. W reklamówce, którą znalazła jedna z pielęgniarek, znajdowało się około 101 tys. zł oraz 2 tys. euro. – Wiemy tylko, że osoby związane z naszymi pacjentami widziały, jak pod wieczór w miejscu, gdzie znaleziono pieniądze, siedziała starsza para, która w pewnym momencie wyszła z hospicjum. Podobno wyglądali jak bardzo zakochani, a pan podtrzymywał panią, która była nieco niepełnosprawna – mówiła wówczas w rozmowie z gp24.pl Teresa Jerzyk, dyrektorka hospicjum.
Sprawę zgłoszono na policję, a pieniądze trafiły na konto magistratu, gdzie oczekiwały na właściciela. Ten przez dwa lata nie zgłosił się po zawartość reklamówki, przez co zgodnie z przepisami całą kwotą może dysponować teraz miasto. Pozostaje jeszcze kwestia znaleźnego, które wynosi jedną dziesiątą wartości znalezionej kwoty i prawnie należy się pielęgniarce. Ta według gp24.pl zrzeka się przysługującej jej kwoty, co jeszcze musi oficjalnie potwierdzić odpowiadając na pismo z magistratu. – Jeśli ta osoba poinformuje nas o odstąpieniu od znaleźnego albo nie odpowie w terminie na pismo, to w ciągu kilku dni cała kwota trafi do hospicjum. Nie chcemy my ich wydać. Domyślamy się, że ten, kto je zostawił w hospicjum, chciał, aby w nim pozostały, skoro przez dwa lata nie zgłosił się po zgubę – zapowiedziała cytowana przez RMF FM Monika Rapacewicz, rzeczniczka słupskiego Urzędu Miasta.
Czytaj też:
34-letnia Polka zmarła z powodu koronawirusa. Pracowała w szpitalu w Wielkiej Brytanii