– Nie chcę wyrokować, ale prawdopodobną przyczyną wzniecenia ognia była nieostrożność ludzka. Jeśli to sprawa świadomego podpalenia: odwołuję się do sumień i rozsądku – mała iskra spowodowała ogromne spustoszenie – powiedział Artur Wiatr z Biebrzańskiego Parku Narodowego, który we wtorek był gościem Polsat News. Dodał, że sytuacja jest „bardzo dynamiczna”, a teren jest „trudno dostępny dla strażaków”. – Dochodzi do tego historyczna susza, jaka dotknęła nas w tym roku – zaznaczył. Polsat News podaje, że według strażaków pożar nie zagraża budynkom gospodarskim i mieszkalnym, a ogień występuje obecnie w głębi parku. Pojawił się za to problem z przemieszczaniem ciężkiego sprzętu, a strażacy niekiedy muszą iść nawet kilka kilometrów ze sprzętem podręcznym.
„Tak wygląda egoizm”
Uwagę na dramatyczną sytuację w parku zwróciła również Agnieszka Zach, przewodniczka po BPN. „Tak wygląda bezmyślność, tak wygląda egoizm. Tak wygląda unicestwienie jednego z najcenniejszych przyrodniczo obszarów w Europie albo i na ziemi. Z każdym hektarem ginęły nowo narodzone łosie, sarny, jelenie i dziki. Tak ginęły jaja, pisklęta, tak ginęły zwierzęta w obronie gniazd i młodych” – napisała na Facebooku.
Zach napisała również o ofiarnej postawie strażaków, którzy walczą z szalejącym żywiołem. „Widziałam jak się ratują porzucając sprzęt skokiem przez ogień bo do ostatniej chwili walczyli a wiatr i susza przenosiły go setkami metrów w ciągu sekundy” – napisała. Poinformowała także o działaniach okolicznych mieszkańców, którzy dowozili jedzenie i ciepłe napoje dla strażaków.
Pożar wybuchł w niedzielę
Przypomnijmy, już 20 kwietnia informowano, że płoną cenne przyrodniczo tereny wokół wsi Kopytkowo, Polkowo i w sąsiedztwie obszaru ochrony ścisłej Czerwone Bagno. Pożar zaczął się w niedzielę 19 kwietnia około godziny 19. Wydawało się, że uda się go zagasić do wieczora, jednak rano ponownie się rozwinął. – Na tę chwilę oceniam, ze pożar objął około 1000 ha bagien biebrzańskich – powiedział dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego Andrzej Grygoruk na antenie TVN24. – Mamy ogrom zniszczeń w centralnej części parku – podkreślił. Dyrektor Parku poinformował też, że nie ma żadnego zagrożenia dla ludzi.
Dyrektor przyznał, że to niejedyny pożar w ostatnim czasie. – W niedzielę wielkanocną mieliśmy pożar około 170 hektarów. Niestety przyszła kolejna niedziela i mamy pożar dużo większy – mówił. – Przyroda będzie musiała się długo odbudowywać. Nie wiem, czy zacznie się to jeszcze w tym sezonie, bo szansa na deszcz jest bardzo mała – stwierdził Gregoruk na antenie TVN24.
Czytaj też:
Odszkodowania za suszę przesunięte z powodu pandemii. Rząd wypłaci zaliczki