Biebrzańskie łąki, trzcinowiska i torfowiska płoną od 19 kwietnia. Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym jest największym od dziesięcioleci, jaki wybuchł na tym terenie. Ogień strawił już około 3 tys. hektarów. To cenne przyrodniczo tereny, ostoja ptaków wodno-błotnych, miejsca bytowania łosi. Jak informują pracownicy Biebrzańskiego Parku Narodowego teren uniemożliwia gaszenia ognia z wozów strażackich. Akcja gaśnicza na ziemi prowadzona jest głównie przy użyciu tłumic.
Aktualnie w Biebrzańskim Parku Narodowym z ogniem walczy 36 zastępów straży pożarnej tj. 120 funkcjonariuszy PSP i druhów OSP. Akcja gaśnicza na miejscu jest koordynowana z mobilnego sztabu. Jest to specjalistyczny wóz dowodzenia i łączności z Komendy Wojewódzkiej PSP w Poznaniu, wyposażony w najnowocześniejsze systemy obserwacyjne i drony. W gaszeniu pożaru pomagają też cztery samoloty typu dromader, zapewnione przez Lasy Państwowe. – Walka jest trudna, warunki pogodowe nam nie sprzyjają, ale zapewniam, że strażacy robią wszystko, co w ich mocy, aby ugasić ten pustoszący park pożar – zapewnił szef MSWiA.
WOT wkracza do akcji
Do akcji gaśniczej włączyli się żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej. Jako pierwsi do akcji wkroczyli operatorzy BSP FlyEye (bezzałogowych statków powietrznych), którzy z powietrza oceniali skutki pożarów oraz kierunek rozprzestrzeniania się ognia. Operatorzy BSP przekazywali dane bezpośrednio do oficera PSP kierującego działaniami ratowniczymi. Na podstawie ich wskazówek można było oszacować wielkość pożarów i kierunek dalszych działań. Żołnierze WOT nagrali filmik z pokładu bezzałogowca FlyEye, na którym widać m.in. kierunek rozprzestrzeniania się ognia
22 kwietnia do działań wkroczyło 50 żołnierzy z tłumicami, kolejnych kilkudziesięciu terytorialsów i pojazdów transportowych jest w gotowości do ewakuacji mieszkańców okolicznych miejscowości.
Czytaj też:
Płonie Biebrzański Park Narodowy. „Teren bardzo trudno dostępny dla strażaków”