„Mijają kolejne tygodnie, w których miliony ludzi nie wiedzą kiedy będą mogli wrócić do pracy, a co za tym idzie coraz częściej nie wiedzą, za co jutro kupią jedzenie albo zapłacą za mieszkanie. Nie mogą zaplanować niczego. Nie mogą wziąć kredytu na przetrwanie, bo nie wiadomo ile trzeba będzie przetrwać” – napisał Twardoch na swoim profilu na Facebooku. „Państwo polskie ma im do zaoferowania kolejne konferencje prasowe i wybory korespondencyjne. To znaczy po prostu, że Polska w potrzebie zostawia swoich obywateli samym sobie. Nie mają chleba? Niech jedzą karty wyborcze” – ostro zwrócił się do rządzących nawiazujac do zbliżających się wyborów.
W swojej krytyce pisarz nie oszczędza też opozycji. „Co ma obywatelom do zaoferowania opozycja?” – pyta. „Kandydatkę, która nie potrafi samodzielnie przeczytać przemówienia z kartki, najpierw zapowiada bojkot wyborów, potem zmienia zdanie, plecie o swoich przodkach i wydaje się gorszą kopią jowialnego Komorowskiego. Do tego jeszcze dwóch pajaców znanych z tego, że są znani, którzy chyba nagle zrozumieli, że bycie «fajnym» i uśmiech na zawołanie to właściwości może i przydatne, ale na pewno nie wystarczające w polityce?” – stwierdza.
Pisarz negatywnie ocenia też obecne działania Jarosława Kaczyńskiego. „Całą swoją wolę angażuje w partyjne rozgrywki, przeciąganie posłów, grożenie, przekupywanie. Jakby rzeczywistość go nie dotyczyła” – pisze o prezesie PiS. „Po śmierci matki i brata całkowicie samotny, zatopiony w pragnieniu zemsty, schorowany, pogardzający wszystkimi, z którymi musi pracować, bo też prawie wszyscy kiedyś go zdradzili. Byłaby to nawet postać tragiczna, nad którą mógłbym się pochylić z zawodowym zainteresowaniem storytellera, gdyby obsesje tej postaci nie pogrążały z każdym dniem coraz głębiej kraju, w którym przyszło mi mieszkać i płacić podatki” – dodaje.
Pisarz uważa też, że nic nie wskazuje na to, żeby Kaczyński chciał sięgnąć po „dyktatorską władze”, ale nie jest mu to potrzebne, bo jego „racją istnienia jest gra partyjna, intryga, spisek”.
Twardoch twierdzi, że kryzys konstytucyjny, w jakim znajduje się Polska nie jest największym z niebezpieczeństw jakie nadchodzą. Za taki uważa nadchodzący kryzys, który „zmiecie kiełkującą polską klasę średnią”.
„Spauperyzowana klasa średnia straci nie tylko środki do życia, ale przede wszystkim zawali się jej system samoidentyfikacji i poczucia własnej wartości, bo znajdzie się w sytuacji niewiele różniącej się od sytuacji zepchniętej na granice egzystencji klasy ludowej” – twierdzi Twardoch.
Pisarz uważa, że nadchodzący kryzys zdecydowanie zmieni polską scenę polityczną. „Jaki kolor będzie miała fala, która zmiecie aktorów dzisiejszej sceny politycznej? Nad tym można się zastanawiać. Bo co do tego, że taka fala już nadchodzi, jak wywołane trzęsieniem ziemi tsunami, tego jestem pewien i chyba niczego więcej” – pisze Twardoch. „Ustalone normy świata drżą i zdarzyć może się wszystko. Na dzisiejsze spory tych nieudolnych, zadowolonych z siebie misiów będziemy jeszcze patrzeć z rozrzewnieniem” – dodaje.
facebookCzytaj też:
Kiedy rozrywka i kultura wrócą nad Wisłę? Prezydent stolicy zabrał głos