Według naszych informacji kierownictwo PiS podjęło decyzję, że niezależnie od tego czy będzie pewne wygranej w głosowaniu sejmowym dotyczącym wyborów korespondencyjnych, czy nie, doprowadzi do głosowania. – Jarosław Kaczyński postanowił, że głosowanie w tej sprawie się odbędzie niezależnie od jego wyników. Zrobi to specjalnie, żeby winę za przegrane głosowanie i kryzys polityczny zwalić na Jarosława Gowina i Porozumienie – mówi osoba z otoczenia prezesa PiS. Obecnie przed politykami partii Gowina zostało postawione ultimatum, które ogłosił publicznie Krzysztof Sobolewski, szef Komitetu Wykonawczego PiS.
Jeśli posłowie Porozumienia zagłosują w Sejmie przeciw ustawie o głosowaniu korespondencyjnym, będą musieli opuścić klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości oraz Zjednoczoną Prawicę.
A to oznaczałoby niepewną przyszłość dla polityków Porozumienia. – Obecnie Jarosław Gowin ma po swojej stronie 5-6 osób z partii. Ale one, poza Wojciechem Maksymowiczem, nie odnajdą się we wspólnym klubie z PSL. Dlatego uważamy, że nie postawią na szali rządów Zjednoczonej Prawicy i uda nam się ich przekonać do głosowania – opisuje nasz informator.
Jarosław Kaczyński zakłada jednak czarny scenariusz, w którym partia przegrywa głosowanie nad ustawą o głosowaniu korespondencyjnym. Według informacji „Wprost” kierownictwo PiS obecnie jako najpoważniejszy wariant rozważa ogłoszenie stanu klęski żywiołowej po głosowaniu w Sejmie i podanie się rządu Mateusza Morawieckiego do dymisji. Jak ustalił „Wprost” Jarosław Kaczyński w tej sytuacji planuje zorganizować wybory prezydenckie razem z parlamentarnymi. – Wtedy przeprowadzimy wybory 9 oraz 16 sierpnia zaraz po wygaśnięciu mandatu Dudy – mówi nasz informator.
I twierdzi, że to daje przewagę PiS-owi, bo Andrzej Duda pociągnie wynik partii do góry w wyborach, a wyniki opozycji z ich kandydatami się spłaszczą. – Andrzej nie wygra wtedy w pierwszej turze, nie dostanie 50 proc, a w naszych wewnętrznych badaniach ma dziś 57 proc., ale i tak wygra wybory. A jaki będzie wynik Platformy Obywatelskiej z Małgorzatą Kidawą-Błońską? – twierdzi nasz informator. Ale dodaje, że póki co to political fiction, bo Jarosław Kaczyński uważa, że uda mu się przekonać posłów Porozumienia do głosowania za ustawą o wyborach korespondencyjnych. Choćby dlatego, że scenariusz przyspieszonych wyborów, to też scenariusz kryzysu politycznego, za który wyborcy mogą obwinić partię Jarosława Gowina.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.