W momencie gdy policjanci obudzili go i spytali, czy jest w stanie samodzielnie dojść do domu, mężczyzna stał się agresywny w stosunku do funkcjonariuszy, obrażał ich.
Od samego początku nie chciał podać swoich danych personalnych. W izbie wytrzeźwień stwierdzono, że radny ma 1,78 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Prokuratura przedstawiła mu dwa zarzuty - znieważenia policjantów, za co grozi do roku pozbawienia wolności i nakłaniania policjantów do odstąpienia od obowiązków - kara do 3 lat pozbawienia wolności.
Policjanci przewieźli Roberta S. do policyjnej izby zatrzymań, skąd za poręczeniem majątkowym w wysokości 5 tys. złotych został zwolniony do domu. W tej chwili znajduje się pod policyjnym dozorem.
W związku z tym incydentem minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wydał oświadczenie następującej treści:
"W związku z informacjami o zatrzymaniu przez policję zielonogórskiego radnego PiS - Roberta S. - oświadczam, że osoba ta nie jest żadnym moim znajomym, a w sprawie rzekomego powoływania się Roberta S. na znajomość ze mną poleciłem prokuraturze wszczęcie odpowiedniego postępowania przygotowawczego."
Radny sejmiku wojewódzkiego Robert S. zasłynął w kraju podczas ogólnopolskiego protestu lekarzy rodzinnych zrzeszonych w Porozumieniu Zielonogórskim. Był rzecznikiem tego stowarzyszenia.